sanktuaria w Polsce

Legnickie Pole
Joanna Jarmosiewicz

Łąki i lasy już się zazieleniły, jednak bociany nie przyfrunęły tej wiosny - to zły znak. W legnickim grodzie powiadają, że Tatarzy już blisko. Złapali wczoraj jednego skośnookiego, co to kupca udawał, ale niczego nie można było się od niego dowiedzieć, bo tylko coś po swojemu bełkotał.

Rycerstwo polskie pod wodzą księcia Henryka II, trzeciego syna Henryka Brodatego i Jadwigi z Meranu, przygotowuje się do nie lada bitwy z bezwzględnie okrutnym przeciwnikiem. Wojsko Batu-chana jak kula z impetem toczy się przez Polskę, niszcząc wszystko, co mu stanie na drodze. Pod Chmielnikiem i Tarczkiem rycerstwo ziemi sandomierskiej i krakowskiej jeszcze raz próbowało zatrzymać ten szatański pochód. Bezskutecznie. Na szczęście nie udało im się splądrować Wrocławia, który jest warownym grodem i bez ciężkiego sprzętu nawet Tatarzy nie przedostaną się przez mury miasta. Zbliżają się do Legnicy, aby tu na Dobrym Polu stoczyć bitwę z rycerstwem polskim.

Osiem wieków później. Znów nadchodzi wiosna, miejsce - to samo, lecz nikt dziś tutaj nie myśli o najeździe Tatarów, choć wszyscy mieszkańcy ziemi legnickiej znają i kochają swoją historię. Dobre Pole obecnie nazywa się Legnickim Polem.

Do tutejszej parafii pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Jadwigi jutro po raz pierwszy od dwustu lat ma przybyć opat zakonu benedyktynów, po których został tu ogromny zespół kościelno-klasztorny. Nawiedzi świątynię, którą w XVIII wieku benedyktyni wybudowali na pamiątkę męczeńskiej śmierci księcia Henryka Pobożnego. Opat pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego, lecz jego klasztor macierzysty znajduje się w Brzewnowie w czeskiej Pradze. W 993 roku założył go sam św. Wojciech, także benedyktyn. Niegdyś jeden opat sprawował władzę nad trzema klasztorami: w Broumowie, Brzewnowie i Legnickim Polu. Dziś nie ma tu zakonu, a opiekę nad parafią sprawują księża diecezjalni.

Dlaczego dopiero teraz opat zaszczyci to miejsce? Odpowiedź na to pytanie najlepiej zna historia. Kiedy Fryderyk II w XVIII wieku zdobył Śląsk, klasztor w Legnickim Polu został oddzielony granicą od macierzystych klasztorów w Broumowie i Brzewnowie. Zakon zaczął mieć poważne problemy finansowe. Odcięty od dopływu nowych zakonników z Czech i z Polski klasztor nie miał już szans na odrodzenie. W 1810 roku władze pruskie zarządziły sekularyzację dóbr zakonnych. Od tamtej pory zakonnicy nie mieli tu wstępu, a klasztor przechodził z rąk do rąk.

Aby mówić o miejscu wizyty czeskiego opata benedyktynów, należy przypomnieć historię średniowieczną.

9 kwietnia 1241 roku na polach legnickich Henryk II, książę Śląska i Polski, na czele rycerstwa polskiego i przy pomocy ochotników z Zachodu, stoczył bitwę z nieco większą armią tatarską. Celem najazdu Batu-chana, wnuka Dżyngis-chana, założyciela Złotej Ordy, było otwarcie sobie drogi na Węgry, a następnie do cesarstwa bizantyjskiego. Udało im się osłabić i splądrować całą południową Polskę, tak że nie byliśmy w stanie pomóc królowi węgierskiemu.

Tatarzy byli znakomicie przygotowani do bitwy. W działaniach wojennych stosowali technikę lisa, która polegała na podstępie i oszustwie. Ich asem w rękawie stal się duszący dym, którego recepturę zapożyczyli z Azji. Mikstura ta była zrobiona z saletry, kopyt i suszonych odchodów końskich. Historyk Jan Wrabec podaje za Długoszem, w jaki sposób wykorzystywano ten duszący dym. „Była w wojsku tatarskim wśród innych chorągwi jedna olbrzymia, na której widniał wymalowany (...) znak X. Na szczycie zaś drzewca tej chorągwi była podobizna bardzo brzydkiej czarnej głowy z brodatą twarzą. Kiedy więc Tatarzy cofnęli się o jedną staję i skłaniali się do ucieczki, chorąży tego sztandaru zaczął najsilniej jak mógł, potrząsać głową, która sterczała wysoko na drzewcu. Buchnęła z niej natychmiast para, dym i mgła o tak cuchnącym odorze i rozeszła się nad całym wojskiem polskim do tego stopnia, że z powodu okropnego i nieznośnego smrodu Polacy niemal omdleli i ledwie żywi osłabli i stali się niezdolni do walki”'. Tatarzy, wykorzystując zamieszanie, zmieniali szyki w swoim wojsku i ponownie napadali. Inną sztuczkę zastosowali już na początku bitwy. Jeden z Tatarów mówiących po polsku wjechał niespodziewanie między polskie wojsko, krzycząc: „bieżajcie, bieżajcie”, to znaczy „uciekajcie, uciekajcie”. Ta fałszywa komenda okazała się do tego stopnia skuteczna, że część rycerstwa zawróciła z pola bitwy. Wtedy właśnie według kroniki Długosza książę Henryk miał wypowiedzieć słowa: „Górze nam się stało”. Według prof. Labudy jest to pierwsze zdanie w języku polskim zapisane w źródłach historycznych.

Pani Walentyna Trzepacz, kustosz Muzeum Bitwy Legnickiej, opisuje sen św. Jadwigi zobrazowany na rycinie, która znajduje się w żywocie świętej. „Otóż gdy Śląsk usłyszał, że Tatarzy ciągną na Europę, pewnej nocy Jadwiga śniła sen o tym, że dwóch aniołów niesie Henryka do nieba. Kiedy rano opowiedziała mniszkom, co śniła, uznały, że to bardzo zły sen, że Henryk pójdzie walczyć i nie wróci żywy”.

I rzeczywiście książę Henryk poległ w czasie tej najbardziej doniosłej bitwy w historii średniowiecznej Polski i Europy. Z barbarzyńskim najeźdźcą walczył nie tylko w obronie ziemi i dostępu do Węgier, ale także o honor chrześcijańskiej Europy. Tatarzy odcięli mu głowę i z nią ruszyli na Legnicę, która była tak warowną fortecą, że nie udało im się jej zdobyć.

Henryk II, zaraz po śmierci, otrzymał przydomek Pobożny. Natomiast w bulli kanonizacyjnej jego matki, św. Jadwigi, został porównany do Machabeusza ze Starego Testamentu, tego, który bronił czystości wiary. Te dwa fakty stanowią podstawę do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego, do czego obecnie zachęca ks. kard. Henryk Gulbinowicz. Początek Legnickiego Pola jest związany z momentem odnalezienia zwłok księcia Henryka przez św. Jadwigę, która bezgłowe i obnażone ciało poznała po sześciu palcach u lewej nogi. Na pamiątkę tego wydarzenia ufundowała kościół, który stoi po dziś dzień. Świątynię oddała pod opiekę benedyktynów, których sprowadziła z Czech. Obdarowała ich także relikwiami Krzyża Świętego.

Ciekawostką jest, iż przeprowadzone w 1836 roku badania antropogeniczne sarkofagu księcia, który znajdował się w kościele św. Wincentego we Wrocławiu, potwierdzają hipotezę, iż miał on 6 palców u lewej nogi.

- W czasie oblężenia Wrocławia - wyjaśnia ksiądz proboszcz Zbigniew Kulesza - Niemcy wywieźli z Polski szczątki Henryka Pobożnego. Gdzie są obecnie? Prawdopodobnie znajdują się w skrzyniach któregoś z berlińskich muzeów, ale jak dotąd nikt tego oficjalnie nie potwierdził.

Po reformacji Lutra w 1517 roku benedyktyni zostali wypędzeni z Legnickiego Pola. Protestanci podtrzymywali jednak tradycję tego miejsca oraz kult św. Jadwigi.

Dopiero po upływie czterech wieków benedyktyni mogli spełnić przyrzeczenie dane św. Jadwidze, a była to obietnica wybudowania kościoła na pamiątkę bitwy legnickiej. Dlaczego tak późno? Ponieważ drewniana kaplica postawiona jeszcze za życia św. Jadwigi przetrwała niespełna sto lat. Później na jej miejscu wzniesiono niewielki kościół murowany, w którym obecnie znajduje się Muzeum Bitwy Legnickiej. Lecz już na początku XVI wieku przejęli ten kościół protestanci. Benedyktyni mogli tu powrócić dopiero w 1703 roku. W przyszłym roku - mówi ksiądz proboszcz - odbędzie się uroczystość 300-lecia powrotu benedyktynów do Legnickiego Pola.

Zaraz po przybyciu benedyktyni pod opieką opata Othmara Zinke poświęcili odebrany protestantom kościół i rozpoczęli budowę następnej świątyni oraz klasztoru. Całe założenie jest poświęcone Krzyżowi Świętemu, którego relikwie po dziś dzień znajdują się w kościele. Projektantem całości był architekt Kilian Ignacy Dientzenhofen. Budowla powstała w niespełna 6 lat, lecz gdy dziś patrzymy na wspaniałe dzieło baroku, może się to wydawać nieprawdopodobne.

Fasada kościoła urzeka architekturą i kompozycją rzeźbiarską. Patrząc z pewnej odległości, trudno ogarnąć ją wzrokiem, ponieważ jest przysłonięta szeregiem potężnych drzew. Rośnie tam również stara lipa, pod którą - jak głosi legenda - została zakopana głowa księcia. Monumentalna, lecz o łagodnej linii fasada zatrzymuje nas na dłużej. Wzrok przyciągają rzeźby, które zaczynają żyć, gdy patrzy się na nie z coraz to innej strony; również pora dnia ożywia je lub tłumi. Na pierwszy plan wysuwa się rzeźbiony portal główny, którego naczółek podtrzymują kamienne barki atletów ubranych we wschodnie stroje. Powyżej znajduje się zbiór orientalnej broni, którą bawią się siedzące obok putta - jeden dzierży w ręku maczugę, a drugi przymierza trochę figlarnie jakiś hełm. Cała kompozycja jest jakby pomnikiem bitwy legnickiej.

Kiedy widz wzniesie głowę wysoko w górę, zobaczy tych, co zła się nie lękali, lecz odważnie stawili mu czoło. Na środku fasady św. Jadwiga z wzrokiem uniesionym w górę i z ręką na sercu w ekstazie powierza się Bogu, stojąc na obłoku podtrzymywanym przez putta. Po bokach stoi para zakonników: św. Benedykt i św. Scholastyka, założycielka żeńskiej gałęzi zakonu benedyktynów. Na samym szczycie kościoła znajduje się krzyż św. Benedykta, wielbiony przez dwóch aniołów. W jego promienistą glorię wplecione są inicjały łacińskich wersetów, które w tłumaczeniu na język polski brzmią: „Ustąp, szatanie, nigdy nie nakłonisz mnie do grzechu” oraz: „Truciznę pijesz - kto grzechu kosztujesz”.

Kościół jest połączony z dwoma skrzydłami klasztoru, które wyglądają jak lustrzane odbicia. Ta ogromna konstrukcja jest jednym z najcenniejszych obiektów barokowych na Śląsku.

Co się kryje we wnętrzu kościoła? Zobaczmy. Wnętrze świątyni urzeka bogactwem form i barw. Nad naszymi głowami rozciąga się bezkresne niebo malowideł. Freski zawierają treści, które układają się w bardzo przemyślane, wielotematyczne kompozycje. Artysta, Kosma Damian Asam łączy fakty historyczne związane z Legnickim Polem i zakonem benedyktynów oraz legendy. Był mistrzem malarstwa iluzjonistycznego charakterystycznego dla tej epoki. Historyk sztuki i badacz Legnickiego Pola prof. Jan Wrabec tak pisze o walorach artystycznych malowideł: „Freski Asama uderzają przede wszystkim czystością i świeżością bogatej plamy barwnej, co zaledwie w części jest zasługą konserwacji z lat przedwojennych. Kolory łamane zazwyczaj dla podkreślenia modelunku szat robią wrażenie bardziej intensywnych, występując na neutralnym tle biało tytanowym dolnych partii budowli. Nie unikając kontrastowych, a nawet jaskrawych zestawień, przyczyniają się do uwypuklenia swoistej ekspresji malowidła, pobudzając wyobraźnię widza i nadając malowanym scenom pozory rzeczywistości”2. Artysta używał farb roślinnych z dodatkiem skały sprowadzanej z Włoch. Ksiądz proboszcz dodaje ciekawostkę, iż w fundamenty kościoła został wlany ołów, dlatego mury budowli nie przemarzają, a poza tym we wnętrzu świątyni tworzy się specyficzny mikroklimat, który sprzyja freskom.

Obraz w głównym ołtarzu przedstawia scenę odnalezienia zwłok księcia Henryka. Św. Jadwiga stoi przy bezgłowych zwłokach syna w otoczeniu rodziny, dworzan i rycerstwa. W tle widać Tatarów zbliżających się do zamku legnickiego. Na samej górze obrazu jest krzyż, symbol duchowego zwycięstwa nad narodem pogańskim. Cała scena jest bardzo dynamiczna i wzniosła.

Obrazy w ołtarzach bocznych namalował Wacław Wawrzyniec Reiner, artysta pochodzący z Pragi. Wszystkie płótna, które znajdują się w kościele, są przepełnione duchem malarstwa Rubensowskiego.

Kolejnym elementem charakterystycznym wystroju kościoła są ustawione naokoło ogromne posągi dłuta Karola Józefa Hiernlego z Pragi. Nieco przesadnie muskularne ciała świętych są ubrane w miękkie szaty wyrzeźbione w piaskowcu. Z jednej strony ołtarza stoi św. Piotr, który unosząc w górę klucze do królestwa niebieskiego, patrzy na nas, jakby chciał powiedzieć: Memento mori! Natomiast z uchylonych ust św. Pawła prawie da się słyszeć tajemnicę zbawienia. Dalej stoi św. Józef, który z ojcowską troskliwością trzyma na kolanie Dziecię Jezus. Na cokole posągu swojego patrona artysta podpisał się: Hiernle aus Prag. W sumie jest 16 posągów i pewna liczba rzeźb drewnianych, które znajdują się w nastawach ołtarzowych i na emporze organowej.

Organy wykonane w 1731 roku przez Adama Horatio Caspariniego są jednym z trzech egzemplarzy znajdujących się w Polsce. Obecnie są poddawane całkowitej renowacji celem przywrócenia im pierwotnego brzmienia. Pierwszy koncert jest planowany na święta Bożego Narodzenia.

Powrócę do losów klasztoru benedyktynów. W 1836 roku zlokalizowano w nim korpus kadetów pruskich. Stan ten trwał do rozpoczęcia drugiej wojny światowej. W latach 1939-1945 w obiektach klasztornych mieścił się obóz jeniecki - Oflag VIII f, w którym więziono jeńców francuskich, jugosłowiańskich i radzieckich.

Po zakończeniu działań wojennych do Legnickiego Pola przybyli pierwsi parafianie - repatrianci ze wschodnich kresów Rzeczypospolitej, którzy są spadkobiercami tradycji bitwy legnickiej.

Zadziwiające może się wydać to, że kościół św. Jadwigi w ciągu tych trzystu lat burzliwych dziejów Polski nie doznał żadnego niemal uszczerbku. Jest to odczytywane jako szczególne wstawiennictwo patronki. Pani Walentyna Trzepacz, jedna z pierwszych mieszkanek Legnickiego Pola, była świadkiem niezwykłego wydarzenia. Po wojnie klasztor zajęli Rosjanie. W podziemiach mieli fabrykę urządzeń radarowych, która czasami wytwarzała tak silne pole magnetyczne, że na ulicy zatrzymywały się samochody. Oficer jednostki całymi godzinami przesiadywał w kościele, co budziło ogromny niepokój w proboszczu parafii. Bał się, że Rosjanie obrabują świątynię, jak to zwykle bywało w tamtych czasach. Pewnego razu poprosił panią Walentynę, aby wyprosiła oficera z kościoła pod pretekstem, iż ksiądz chce pojechać do chorego i przedtem musi zamknąć świątynię. Kiedy pani Walentyna próbowała to uczynić, tamten zapytał ją, czy wie, co jest namalowane na tych freskach? Nie wiedziała, a więc oficer wziął ją za rękę i zaczął po kolei objaśniać:

- Nad naszymi głowami znajduje się scena odnalezienia relikwii Krzyża Świętego przez cesarzową Helenę, a tam nad ołtarzem - chwała św. Benedykta i zakonu benedyktynów, a tam trochę dalej - adoracja Najświętszej Maryi Panny...

Okazało się, iż oficer jest człowiekiem wykształconym, ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Leningradzie. Nie pozwolił tu niczego zniszczyć. Zaprzyjaźnił się serdecznie z proboszczem parafii, jednak gdy Rosjanie odeszli z Legnickiego Pola, nie dal już znaku życia.

Od 1960 roku w klasztorze znajduje się największy w Polsce ośrodek dla ułomnych.

Obecnie Legnickie Pole żyje dniem dzisiejszym, choć szanuje historię tego miejsca. Co pewien czas organizowane są w kościele wykłady z historii, które pozwalają mieszkańcom jeszcze mocniej utożsamić się z tym miejscem. Pieczołowicie pielęgnowany jest także zabytkowy kościół św. Jadwigi, który przyciąga tu naukowców, historyków sztuki i konserwatorów. Jutro przyjeżdża tu opat zakonu benedyktynów, być może ta wizyta będzie kolejnym, przełomowym wydarzeniem w dziejach Legnickiego Pola.

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach