sanktuaria w Polsce

Licheń
Jan Korcz

Sanktuarium Maryjne w Licheniu jest - obok Jasnej Góry - najsłynniejszym miejscem pielgrzymkowym w Polsce. Trzydzieści lat temu - w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Matki Bożej Zielnej) - Prymas Tysiąclecia Stefan kard. Wyszyński dokonał koronacji cudownego obrazu Bolesnej Królowej Polski. Z każdym rokiem przybywa pątników. Trzeba było pomyśleć o budowie nowej, wielkiej świątyni. Nadszedł czas...

Licheń Stary położony jest w odległości 12 km na północ od Konina. Wieś wzmiankowana była już w XIII wieku. Jej nazwa - o dziwo - wywodzi się od słowa „licho", oznaczającego ni mniej ni więcej tylko złego ducha, szatana, czyli diabła! W XV wieku miejscowość ta uzyskała prawa miejskie, które po dwóch wiekach utraciła. Dzisiaj tamtejsze sanktuarium, zajmujące ponad 85 ha, można śmiało nazwać miasteczkiem Maryi.

Rok 1813

Zapewne wielu pielgrzymów z całej Polski, a także z zagranicy, doskonale zna historię tego świętego miejsca. Może jednak warto przypomnieć (zob. „KA" H/1992), iż sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Licheniu sięga roku 1813. Dobiegała końca wielka bitwa narodów pod Lipskiem. Klęska Napoleona, „boga wojny", oddalała nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległości. Ciężko ranny żołnierz polski Tomasz Kłossowski, czując nadchodzący kres swego życia, zaczął modlić się do Matki Bożej. Pragnął wrócić „na Ojczyzny łono". Nagle ujrzał w blaskach październikowego słońca postać Pięknej Pani o smutnym obliczu - w aramantowej sukni - w złocistym płaszczu, w królewskiej koronie na głowie. Do piersi przytulała białego orła. Rozpoznał w Niej wojak Bogurodzicę - Królową Korony Polskiej! Pochylając się nad rannym pocieszała go, że nie umrze na obcej ziemi, że wróci szczęśliwie w rodzinne strony. Poleciła przy tym, aby odszukał obraz dokładnie Ją przedstawiający, a następnie zadbał o jego kult. Powrócił żołnierz nad Wartę...

Mijały lata. Nie mógł jednak wypełnić polecenia Niebieskiej Pani. Na żadnym z dotychczas spotkanych wizerunków Matki Bożej nie dostrzegł podobieństwa do Niej. Wreszcie wracając z pielgrzymki do Częstochowy, we wrześniu 1836 r., w kapliczce przydrożnej w miejscowości L'gota dostrzegł obraz przypominający Tamtą z pobojowiska. Uradowany wielce najpierw zatrzyma! go we własnym domu. Ale po ośmiu latach - na wyraźny znak dany mu przez Maryję - umieści! go w nowej kapliczce i zawiesi! w puszczy koło Grąblina, oddalonego o półtora kilometra od Lichenia.

W grąblińskim lesie

W maju 1850 r. właśnie przy tej kapliczce leśnej doznał objawień niejaki Mikołaj Sikatka, dworski pastuch bydła, który tu często przychodził się modlić. Matka Boża, także z białym orłem na piersiach, poleciła mu, aby poszedł do mieszkańców okolicznych wiosek i wezwał ich do poprawy życia; aby zebrał ofiary i zamówił Msze św. przebłagalne. Ostrzegła przy tym, że jeżeli ludzie nie będą pokutować, to spotka ich zasłużona kara. Ale Mikołaj nie odważył się pójść do swoich ziomków, aby przekazać im upomnienie Najświętszej Panny. Bał się, że zostanie wyśmiany, poczytany za „nawiedzonego". I rzeczywiście, jego „rewelacje" nie spotkały się ze zrozumieniem. Gdy jednak wkrótce przyszła epidemia cholery i dziesiątkowała ludność, przypomniano sobie ostrzeżenia Matki Bożej przekazywane przez grąblińskiego pasterza. I właśnie u stóp Bolesnej Królowej Polski chorzy odzyskiwali zdrowie, nawet konający powracali do pełni sił. Sława obrazu Maryi spod Lichenia rozeszła się szeroko po kraju.

Specjalnie powołana komisja kościelna, na prośbę miejscowego proboszcza Floriana Kosińskiego, dokładnie zbadała całą sprawę. Zdecydowała, że łaskami słynący wizerunek winien znaleźć godne miejsce w kościele. Co też się stało 29 września 1852 roku. Od tego dnia datuje się nowy 5isu uasu wyuuciiu urugiej wojny światowej w tzw. Księdze Łask odnotowano około trzech tysięcy cudownych zdarzeń, w tym wiele uzdrowień i nawróceń.

W latach okupacji zarówno kościół, jak i plebania zostały zajęte przez ośrodek szkoleniowy Hitlerjugend. Jedna z politycznych wychowawczyń, naigrywając się z religii katolickiej, strzelała do wizerunku Ukrzyżowanego. Ale Bóg tym razem „nie przepuścił" świętokradztwa. Jeszcze tego samego dnia Berta Bauer została zastrzelona - prawdopodobnie przez pomyłkę - przez niemiecki samolot zwiadowczy. Do dziś podziurawiony krucyfiks można oglądać w sanktuarium. Także cudowny obraz ocalał z pożogi wojennej, przechowywany w prywatnej posesji.

Koronacja: rok 1967

Najważniejszym wydarzeniem w dotychczasowych dziejach sanktuarium licheńskie- go była uroczysta koronacja obrazu. Dokonał jej Prymas Polski Stefan kard. Wyszyński w asyście trzech biskupów: Antoniego Baraniaka, metropolity poznańskiego, Wilhelma Pluty, ordynariusza gorzowskiego oraz biskupa włocławskiego - Antoniego Pawłowskiego. Jego ówczesny sufragan, późniejszy metropolita szczeciński bp Kazimierz Majdański przewodził Komitetowi przygotowującemu koronację. W kazaniu Kardynał Prymas powiedział m.in.: „Patrząc na oblicze Pani Najświętszej, tronującej w kościele licheńskim, widzimy na Jej piersiach Białego Orła (...) znak Jej macierzyństwa wobec naszej Ojczyzny. Znak ten był śledzony w czasie niewoli. Niepokoił najeźdźców wrogów Boga i Ojczyzny i dlatego musiał być zakryty srebrną szatą. Czyż nie jest to wymowne?! Oto znak naszej Ojczyzny był bezpieczny na piersiach, które karmiły Zbawiciela świata. Niech ten związek naszej Ojczyzny z Matką Boga stanowi program na przyszłość. Niech nam ciągle przypomina o przymierzu, jakie naród polski zawarł z Maryją. Niech nam ciągle ukazuje, gdzie mamy szukać pomocy i wsparcia w trudnościach i niebezpieczeństwach". Spełniły się słowa Bogurodzicy, że „cały naród będzie przychodził do tego obrazu i będzie czerpał moc łask z moich rąk".

Warto podkreślić, iż ks. Stefan Wyszyński, zanim otrzymał święcenia kapłańskie, w latach 1920-1922 przebywał w Licheniu dla poratowania zdrowia. Gruźlica płuc przeszkadzała mu w ukończeniu Seminarium Duchownego we Włocławku. Ówczesny proboszcz ks. Ignacy Rudziński przywiózł alumna Wyszyńskiego do Lichenia. Podczas „koronacyjnej" agapy Ksiądz Prymas wyznał: „Błagałem wtedy Matkę Bożą Licheńską, aby mi dala tyle zdrowia i życia, żebym mógł powrócić do Seminarium, przyjąć świecenia kapłańskie i odprawić choćby jedna Mszę Św., a potem mogę umrzeć. Ale Maryja dała mi więcej, niż prosiłem! Dała mi tak dużo, że dzisiaj po 45 łatach przybywam zdrów do Lichenia z radością, aby Bożej Rodzicielce gorąco podziękować i na Jej skronie w imieniu Ojca Świętego nałożyć złotą koronę".

Rozmowa z kustoszem ks. Eugeniuszem Makulskim

Na ogromnym placu, położonym za dotychczasowym sanktuarium można podziwiać budowę monumentalnej świątyni. Niektórzy pytają, czy jest ona potrzebna?!

Już 32 lata pracuję w Licheniu. Na moich oczach rozwinęło się sanktuarium. Pielgrzymów przybywa. Kościół licheński, mimo przebudowy, nie może ich pomieścić. Potrzebę budowy dużego kościoła dostrzegałem już od 20 lat, dzisiaj widzę jej konieczność. Chociaż w czasach PRL nie było szans na otrzymanie zezwolenia, wykupywałem kolejne działki od gospodarzy, by przygotować obecny plac liczący 25 hektarów powierzchni. Zbierałem też fundusze, żeby mieć jakiś "grosz" na realizację tego zamierzenia.

Na pierwszy rzut oka budowla przypomina wielkie bazyliki rzymskie. Ma się wrażenie, jakby się żyło w XVI wieku i patrzyło na budowę bazyliki św. Piotra... ?

Ojciec Święty Jan Paweł II poświęcił kamień węgielny wyjęty z bazyliki Piotrowej. Przysłał mi też z tytułu budowy osobiste błogosławieństwo apostolskie. W tej chwili realizowany projekt pani inż. Barbary Bieleckiej z Gdyni, który był ósmym z kolei! To nie jest kopia którejkolwiek z bazylik. Kościół jest na swój sposób oryginalny, chociaż nawiązuje w swojej formie i układzie przestrzennym do starochrześcijańskich świątyń z przełomu III i IV wieku. Już w stylu bazylikowym, posiada pięć naw, dwa transepty, piękne portyki, wielkie schody, a także ogromną kopułę, która będzie dawało światło przez cały tydzień. Tak budowane kościoły sprawdzały się w praktyce przez całe wieki. Są nie tylko dostojne, ale i funkcjonalne. Dlatego świadomie nawiązaliśmy do tradycji, ale wykończenie bazyliki będzie zupełnie nowoczesne, wkraczające śmiało w XXI wiek. Uroczystego wmurowania kamienia węgielnego dokonał Prymas Polski Józef kard. Glemp.

Licheń pod względem ilości pielgrzymów ustępuje tylko Częstochowie. W czym leży tajemnica przyciągania tutejszego sanktuarium?

Wiele jest przyczyn, dla których ludzie chętnie jadę do Lichenia. Po pierwsze - słynie jako miejsce objawień Maryi. W grąblińskim lesie znajduje się pięknie urządzony teren z kaplicami. Tam pielgrzymi mogą się modlić, odprawiać Drogę Krzyżową, spacerować po wyasfaltowanych alejkach.

Drugim powodem nawiedzania tego sanktuarium jest łaskami słynący obraz, o wątku patriotycznym. Same objawienia miały charakter ściśle polski, choć oczywiście zawierały także ogólnokościelne przesłanie - o potrzebie pokuty i odmiany życia.

Trzecim argumentem jest samo położenie Lichenia - niemal w środku Polski, na skrzyżowaniu głównych szlaków pątniczych - ze wschodu na zachód i z północy na południe. Duże znaczenia ma też sam teren, a więc wzgórze otoczone wieńcem lasów piękne jezioro u samego podnóża sanktuarium. A ponadto pielgrzym ma tutaj co zwiedzać. Ponad 85-hektarowy teren jest uporządkowany, zadrzewiony i ukwiecony. Jest tutaj Golgota i wiele kaplic. Można obejrzeć około 40 pomników poświęconych świętym polskim i bohaterom narodowym. Na terenie sanktuarium znajdują się parkingi i ławki, dom pielgrzyma i stołówki, herbaciarnie oraz toalety - jest gdzie spacerować, można tez sobie usiąść. Nie ma u nas jakichś wielkich dzieł sztuki, ale jest co zwiedzać i gdzie się pomodlić. Poświecenia placu pod budowę nowej bazyliki dokonał nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk.

Tak wielka liczba pielgrzymów potrzebuje też opieki duchowej. Do tego potrzeba kapłanów, sióstr zakonnych i pomocników świeckich.

Oprócz mnie, pełniącego funkcję nie tylko kustosza, ale i proboszcza, przy sanktuarium pracuje trzynastu księży, siostry ze Zgromadzenia Najświętszego Imienia Jezus (od bl. ojca Honorata Koźmińskiego), a także spore grono pomocników świeckich. Mamy około 50 konfesjonałów. Bo spowiedź, uczestnictwo we Mszy św. z Komunią i Drogą Krzyżową to "żelazne" punkty programu pobytu w naszym sanktuarium. Ludzie tutaj nawracają się, odnawiają się duchowo, odprawiają spowiedź generalną; tu następują pojednania rodzin, małżeństw rozbitych, zwaśnionych sąsiadów. Ale główną treść przeżyć w Licheniu wypełnia łaskami Matka Boża.

Szkoda, że nie wszyscy „wielcy tego świata" starają się doceniać rolę sanktuarium licheńskiego w kształtowaniu wiary i moralności Polaków. Miejmy jednak nadzieję że, Matka Boża Balesna Królowa Polski przekona wszystkich do siebie.

Zdjęcia W. Świderski

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach