sanktuaria w Polsce

Ligota Książęca
Jan Korcz

Pięć lat temu metropolita wrocławski kard. Henryk Gulbinowicz ukoronował obraz Matki Bożej w Ligocie Książęcej i ustanowił tamtejszy kościół parafialny Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny sanktuarium maryjnym. W akcie tym, niewątpliwie nobilitującym miejscową parafię, nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zarówno obraz, jak i całe wyposażenie wnętrza świątyni pochodzi z kościoła w Otynii (dziś na Ukrainie).

Jak do tego doszło? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba się cofnąć aż do XVII wieku.

Miejscowość Otynia leży jest pomiędzy Kołomyją a Stanisławowem (od 1962 roku - Iwano-Frankowsk). Założony przez hrabiowski ród Potockich Stanisławów zwany był Castrum Mariae (Miastem Maryi). W 1669 roku Wacław Potocki ufundował drewniany kościół w Otynii. Początkowo obsługiwali go scholastycy, później zaś księża diecezjalni. W ołtarzu głównym znajdował się obraz Matki Bożej namalowany przez Kazimierza Ładońskiego z Żukowa w 1718 roku. Kroniki podają, iż artysta przed przystąpieniem do wykonania dzieła nic nie jadł i nie pił przez trzy dni, tylko się modlił.

Koronacja Wniebowziętej

Wizerunek Niepokalanej nawiązuje do apokaliptycznej wizji: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12,1). Koronacji Madonny dokonuje cała Trójca Święta, a więc Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Ale co ciekawe, każda z tych Osób (Duch Święty w postaci gołębicy) trzyma osobną koronę nad głową Maryi. Jest więc koronowana niejako trzema koronami. Ale wiemy z teologii, że działania wszystkich Osób Boskich są wspólne.

Po obydwu stronach koronowanej Bogurodzicy klęczą na obłokach dwaj adorujący Ją aniołowie. U stóp Wniebowziętej banderola ze słowami wezwania: „Ucieczko Grzesznych, módl się za nami”. Na obrazie dopisana po łacinie informacja, że w 1937 roku wizerunek został odnowiony - staraniem ks. proboszcza Stanisława Perenca - i ozdobiony nową ramą. Rzeczywiście, złocone obramowanie jest prawdziwym arcydziełem rzemiosła snycerskiego. W dolnej, najbardziej dekoracyjnej części ramy został umieszczony kartusz z monogramem MARIA i stylizowaną koroną. Obraz Niepokalanej Królowej jest zasłaniany wizerunkiem Matki Bożej Różańcowej. Poniżej, w bocznych niszach ołtarza, są figury Apostołów - św. Piotra z kluczami w ręku i paliuszem na ramionach oraz św. Pawła z mieczem i księgą. Jest też kilka aniołów. Największy z nich jakby fruwał nad zwieńczeniem ołtarza sięgającym aż do sklepienia. Dwa małe aniołki stoją na wieżyczkach oddzielających obraz Madonny od figur Apostołów. Dwa następne adorują krzyż i tabernakulum z Najświętszym Sakramentem. Na środku antepedium ołtarzowego - kolejny adorant ze skrzydłami. Po bokach dwie płaskorzeźby ze scenami tajemnic różańcowych: Zwiastowaniem i Nawiedzeniem. U dołu nastawy ołtarzowej pomieszczono symbole siedmiu sakramentów. Ołtarz jest dziełem artystów z Tyrolu z 1911 roku.

Z Kresów na Śląsk

Zarówno obraz Matki Bożej, jak i cały ołtarz (!) został po wojnie przewieziony z Otynii. Ale nie tylko ołtarz główny, lecz także dwa ołtarze boczne, a ponadto ambona i chrzcielnica, stacje Drogi Krzyżowej i organy, a nawet żyrandol. Niewiarygodne, ale prawdziwe. Dokonali tego dawni parafianie otynijscy. Zamiast zabierać ze sobą domowe sprzęty i ubrania, pakowali do skrzyń... wyposażenie wnętrza ich ukochanego kościoła oraz naczynia i szaty liturgiczne. Wieźli z narażeniem zdrowia i życia w nieznane. Pani Otynijska, Ucieczka Grzesznych była im tarczą i obroną. Zorganizował ich ks. proboszcz Jerzy Doleżal, powołując specjalny komitet zaprzysiężonych obywateli. Czuwał nad całością przedsięwzięcia. Nikt nie stchórzył. Wszyscy wytrwali do końca. Dzisiaj o tym fenomenie piszą zarówno w gazetach świeckich, jak i kościelnych, rozprawiają w pracach magisterskich i doktorskich, mówią w radiu i telewizji. Ale to jeszcze nie koniec przygody. W Ligocie Książęcej nie było kościoła katolickiego. Była tylko świątynia ewangelicka wybudowana w 1850 roku na miejscu poprzedniej, drewnianej, wzniesionej pod koniec XVI wieku.

O budowie pierwszej świątyni protestanckiej w Ligocie niezwykłą opowieść notuje kronika. Otóż „pierwotnie powstał zamiar budowy kościoła na drugim końcu wsi (w stronę Minkowska). Zwieziono tam już materiały budowlane. Kiedy jednak rankiem robotnicy przybyli na miejsce budowy, materiałów tam nie było. Znalazły się one, ładnie ułożone, w miejscu, w którym kościół dziś stoi. Wszyscy sądzili, że ktoś pozwolił sobie na żart. Wściekli przewieźli drewno i kamienie na planowany plac budowy. Ale następnego ranka leżał on znów na końcu wsi od strony Mikowic. Tego było już za wiele; postanowiono postawić w nocy straże, by pochwycić nieproszonych robotników. O północy pojawiło się dwanaście białych postaci na białych koniach i bezgłośnie wywiozły wszystkie materiały. Strach i trwoga opanowały trzymających straż. Następnego dnia opowiedzieli oni o wszystkim, co się zdarzyło. Uznano to za wolę Bożą, który chciałby mieć kościół możliwie blisko starego kościoła. Tak więc zbudowano nowy kościół w miejscu, w którym do dzisiaj stoi”.

Trzeba wyjaśnić, iż najstarszy kościół na terenie dzisiejszej parafii powstał w sąsiednich Mikowicach. Być może, iż jego początki sięgają roku 1266, choć pisana wzmianka pochodzi z roku 1399. Była to oczywiście świątynia katolicka. Protestanci najpewniej nie chcieli stawiać swego zboru w 1585 roku na fundamentach kościoła katolickiego.

Obecna zaś świątynia w Ligocie Książęcej to kościół protestancki z połowy XIX wieku. Już w ostatnich dniach wojny, w maju 1945 roku, żołnierze Armii Czerwonej podpalili ją! Mieszkańcy Ligoty, w większości przybyli z Otynii, urządzili kilka kaplic, m.in. na plebanii, w szkole w Brzozowcu i w starej restauracji w Mikowicach. Ksiądz dojeżdżał do nich w kolejne niedziele. Po tzw. przewrocie październikowym w 1956 roku władze, chcąc odzyskać szkołę w Brzozowcu, udzieliły zezwolenia na odbudowę kościoła poewangelickiego. Ludzie byli pełni entuzjazmu. Z Mikowic przyszedł młody ks. Jan Kwaśny i osiedlił się w Ligocie. Już 15 sierpnia 1957 roku przybył bp Bolesław Kominek z Wrocławia (później kardynał) i dokonał poświęcenia kościoła. Erygował też parafię i intronizował obraz jej Patronki.

Pamiątka żołnierskiej tułaczki

Grupa żołnierzy polskich przebywających w bolszewickim piekle na nieludzkiej ziemi, dzięki strategii gen. Władysława Andersa wyprowadzonych na Bliski Wschód, znalazła się w Jerozolimie. Tam, pełni wdzięczności za ocalenie, za oszczędzone z żołdu fundusze zamówili u sióstr chorągiew. Na jednej stronie sztandaru kościelnego został wyhaftowany obraz Matki Bożej Częstochowskiej ze słowami: „Niezłomność wiary katolickiej - ducha polskiego”. Wizerunek otaczają polne róże, jakich wiele kwitnie na Podolu. Na rewersie zaś widnieje krzyż jerozolimski z napisem: „Pamiątka tułaczki wojennej po Ziemi Świętej. Jerozolima 1939 -1944”. Sztandar byl przeznaczony dla Matki Bożej Otynij-skiej. Ale decyzje wielkich tego świata nie pozwoliły żołnierzom powrócić „na ojczyzny łono”. Układy poczdamskie, jałtańskie i teherańskie odebrały nam tamte tereny i dały mocarstwu. Sztandar cierpliwie czekał na lepsze czasy. Kiedy zaczęli się wykruszać jego fundatorzy, kombatant Antoni Chołdakiewicz przekazał go w 1974 roku do Instytutu Polskiego im. Generała Władysława Sikorskiego w Londynie. Z serdeczną prośbą, aby sztandar ten dotarł kiedyś do wolnej Polski, przed oblicze Pani Otynijskiej. Tak się stało dopiero w 1997 roku. Do Londynu pojechał proboszcz z Ligoty Książęcej ksiądz kanonik Józef Wojdat wraz z kilkoma duchownymi i osobami świeckimi. Tam prezes Muzeum Polskiego rotmistrz Ryszard Dembiński przekazał chorągiew księdzu kustoszowi. Została ona uroczyście wniesiona do kościoła 15 sierpnia 1997 roku, w dniu uroczystej koronacji wizerunku Matki Bożej Otynijskiej w Ligocie Książęcej. Obecnie wisi w specjalnej oszklonej gablocie u stóp obrazu w prezbiterium. Sztandar ten ma także bogatą literaturę. Pisał o nim m.in. Tadeusz Kukis w swojej książce o Madonnach kresowych.

Miłośnicy Ziemi Otynijskiej

Zapewne niewielu z nas słyszało, że Franciszek Karpiński, zwany „poetą serca”, autor znanych pieśni romantycznych (Laura i Filon), a także religijnych (m.in. kolędy Bóg się rodzi) urodził się na tzw. Pokuciu, do którego należała także Otynia. Z pewnością modlił się przed obrazem Matki Bożej, który już wówczas cieszył się kultem katolików. Tylko w latach 1757-1779, a więc w okresie współczesnym Karpińskiemu, zanotowano dziewięć cudów „zaprzysiężonych”. Na tamtejszym cmentarzu został pochowany ojciec poety. Świątynia z fundacji Potockich z czasem popadła w ruinę.

Neogotycki kościół w Otynii, wybudowany na początku XX wieku przez ks. Ludwika Szwajgera, Sowieci zmienili w magazyn nawozów sztucznych. Nie trzeba podkreślać, jak ta radykalna zmiana przeznaczenia pogorszyła jego stan. Ale po upadku „imperium zła” dom Boży został zwrócony wiernym. Po odnowieniu go dokonano tzw. rekoncyliacji, czyli przebłagania za grzech barbarzyńców spod znaku czerwonej gwiazdy. Trzeba było na nowo urządzić wnętrze świątyni. Ksiądz kanonik Józef Wojdat z Ligoty Książęcej ze swoimi parafianami, a także Otynianie i ich potomkowie zamieszkali w okolicach Głubczyc i Prudnika na Śląsku Opolskim, pospieszyli z pomocą naszym rodakom za Bugiem. Zawieźli więc kopię obrazu Matki Bożej Otynijskiej, a także figury do szopki na Boże Narodzenie i inne sprzęty oraz szaty liturgiczne. A wszystko to w ramach działalności Towarzystwa Miłośników Ziemi Otynijskiej im. Franciszka Karpińskiego. Jest to swojego rodzaju rewanż za wyposażenie wnętrza kościoła w Ligocie Książęcej, ocalone przed zniszczeniem i przewiezione do Macierzy po drugiej wojnie światowej.

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach