sanktuaria w Polsce

Rywałd
Tadeusz Pulcyn

„Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena, Maryja...". Od ołtarza sprzed sanktuarium Matki Bożej w Rywaldzie Królewskim niesie wiatr pieśń - hen po ścierniskach i łąkach, aż pod progi domostw tutejszych rolników. Oni dziś jako pierwsi - wydreptanymi dróżkami wijącymi się przez morenowe pagórki - przyszli do stóp swojej Matki, zwanej także Matką Cyganów, na doroczny odpust i Jubileusz 25-lecia nałożenia koron Rywałdzkiej Madonnie przez Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Polski..

Dwa dni przed głównymi uroczystościami - 12 września ubiegłego roku - w sanktuarium rywałdzkim w diecezji toruńskiej, którego gospodarzami są Bracia Mniejsi Kapucyni, modlili się chorzy. Eucharystii przewodniczył diecezjalny duszpasterz służby zdrowia ks. Jan Ropel.

Nazajutrz Mszę św. dla młodzieży celebrował bp Stanisław Padewski, kapucyn prowincji krakowskiej, od trzech lat biskup pomocniczy w Kamieńcu Podolskim na Ukrainie, który po Liturgii uczestniczył w wieczornicy przy ognisku, dzieląc się przeżyciami ze spotkania Ojca Świętego z młodzieżą w Paryżu. W atmosferze radości, śpiewów przy dźwiękach gitar, Biskup wyraził przekonanie: Idzie młody Kościół, pokolenie pontyfikatu Jana Pawia II.

Religijny wymiar koronacji

Przed sumą jubileuszową plac przed świątynią wypełnia się wielotysięczną rzeszą pątników nie tylko z diecezji toruńskiej. Milkną pielgrzymkowe pieśni i tamburyna.

Ojciec dr Gabriel Bartoszewski, świadek koronacji w 1972 r., mówi m.in., że pobożność chrześcijańska wytworzyła usankcjonowany przez Stolicę Apostolską zwyczaj nakładania złotych koron na skronie Dzieciątka Jezus i Jego Matki. Pierwsza koronacja w Polsce odbyła się na Jasnej Górze w 1717 r. W XVIII wieku ukoronowano 29 obrazów i figur Maryi. W XIX w. odbyły się tylko trzy koronacje. Od 1900 do 1939 r. zaś 28. W okresie drugiej wojny światowej i prześladowania komunistycznego nie koronowano wizerunków maryjnych - aż do 1958 r. Od tego roku odbyło się 117 koronacji wszystkich obrazów i figur w Kościele polskim. Gromadziły one wiernych nawet wtedy, gdy władza ludowa represjonowała katolików, sądząc, że Kościół umrze. Tymczasem spełniły się słowa sługi Bożego kard. Augusta Hlonda: „Przez trud, boleść, upokorzenie, krew, świętość Kościoła - idziemy ku jednemu z najpiękniejszych tryumfów Chrystusa. W Polsce tryumf Bożej sprawy opromieniony będzie takim blaskiem, że na nią zwrócą się z podziwem oczy bliskich i dalekich narodów. Nie lękajcie się niczego! Walczcie, módlcie się i wierzcie: Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny. Pod Jej opieką pracujcie".

Wspomnienie o Prymasie Tysiąclecia

Sumie jubileuszowej przewodniczy Józef Kardynał Glemp Prymas Polski, a współcelebransami są m.in.: ordynariusz toruński - bp Andrzej Suski, ordynariusz drohiczyński - bp Antoni Dydycz, bp Stanisław Padewski oraz prowicjał Braci Mniejszych Kapucynów - o. Piotr Stasiński. Ksiądz Prymas w homilii przypomina, że w rywałdzkim klasztorze kard. Wyszyński rozpoczął w 1953 r. swoją drogę krzyżową. Władze komunistyczne uwięziły go w kapucyńskiej celi bez możliwości kontaktu z gospodarzami domu. Pod ścisłą kuratelą funkcjonariuszy przebywał w nim od 26 września do 12 października. W tym dniu został przewieziony do klasztoru księży marianów w Stoczku Warmińskim. Ksiądz Prymas, także uczestnik koronacji Matki Bożej Rywałdzkiej, nawiązuje do kazania Prymasa Tysiąclecia, które 25 lat temu w tym sanktuarium 'wygłosił. Snuł wówczas wizję polskiej rodziny wymieniając jej liczne zagrożenia. Był to czas zmagań z komunistyczną władzą o prawo do godnego życia, czas, kiedy wszyscy jeszcze mieli w pamięci masakrę robotników Wybrzeża w 1970 r. Wiele z wymienionych przez kard. Wyszyńskiego zagrożeń - mówi Ksiądz Prymas - wciąż jeszcze istnieje, ale pocieszające jest to, że w obronie polskiej rodziny występuje dziś nie tylko Kościół hierarchiczny, lecz także m.in. odważni i bezkompromisowi polscy parlamentarzyści.

Czekanie na cud

„Brat słońce" wychyla się zza kłębiastych chmur, nie zawiódł gospodarzy, duchowych synów św. Franciszka. „Brat wiatr" zaś płata im figle, szarpiąc jubileuszową dekoracją i ornatami celebransów, dmuchając w mikrofony tak, że raz po raz soprany piszczą, a tenory huczą bohatersko. Nie daje się zbić z pantałyku o. Marek Przeczewski prowadzący uroczystość. Nie tracą rezonu trębacze strażackiej orkiestry z Łasina, którą tata o. Marka dyryguje. Nikt już nie łapie fruwających kapeluszy pań, gdy sam ojciec prowincjał oznajmia, że te wietrzne figle - to jakby powiew Ducha Świętego. Biskupi uśmiechają się. Uśmiecha się Rywałdzka Królowa z Dzieciątkiem - za pancerną szybą.

W 1972 r. przyjechaliśmy tu w dziesiątkę koni zaprzęgniętych do pięciu drabiniastych wozów pełnych ludzi - mówi Stanisław Chałupnik, który dziś od Radzynia niósł krzyż na czele pielgrzymki. - Jestem góralem z Żywca - powiada. 34 lata temu byłem w wojsku w Grudziądzu i tam poznałem swoją żonę. Proszę dziś Matkę Rywałdzką, żeby jej dała zdrowie, bo zaniemogła na nogi. Proszę Ją i uproszę, bo od dziecka do Niej przychodzę w ważnych sprawach. Do Siemienia - gdzie był mój pierwszy parafialny kościół - miałem 15 km drogi, ale chodziłem jak zegarek, tydzień w tydzień na „Majowe" i na „Różaniec"... Księdzem nie zostałem, ale mam w rodzinie czterech kapłanów i trzy zakonnice. A ja tu przyjechałem z zapadłej dziury - przyłącza się do rozmowy pielgrzym z Kociewia - gdzie zionie ino obornikiem i nudą, gdzie ludziska gubią się w codziennych kłopotach, bo od kościoła odwykli. Ja o zdrowie dla córki dziś tu proszę... Jużci, że ufam Matce Bożej Rywałdzkiej. Panu Jezusowi ufam. Przed tym Chrystusem frasobliwym, co tak trochę na uboczu w świątyni stoi, to ja kolana zdarłem... Tak, ja czekam na cud.

***

Przed pasterką maryjną o. Sławomir Siczek, magister kapucyńskiego nowicjatu, przekonuje: podczas obchodów jubileuszowych Bóg udziela szczególnych łask tym, którzy Go miłują. Jubileusze są także okazją do refleksji nad dotychczasowym życiem, do powstawania z upadków, do darowania win... do przylgnięcia całym sercem do Chrystusa i Jego Matki.

Ogonki do ośmiu konfesjonałów wydłużają się...

Bracia odnaleźli swoje miejsce

Ojciec Piotr Pawlita przyznaje, że nie był tak pobożny jak pan Stanisław z Grudziądza. Też był w wojsku... ale potem został kapłanem. Przedtem spotkał Honoratkę, zakonnicę bezhabitową, która dała mu brzydką ulotkę o kapucynach. Miał już 27 lat, gdy do wspólnoty Braci Mniejszych wstąpił. - Na klerykacie czytałem „Żywoty Świętych" - powiada. - Ale żadnych objawień, jak niektórzy z nich, nie miałem - uśmiecha się.

Czy ja mam naprawdę powołanie? - myślałem. Przekonał mnie o. Paschalis Rywalski, nasz były generał; mówił w Nowym Mieście nad Pilicą, że powołanie nie musi rodzić się nadzwyczajnie i nadzwyczajnie realizować. Jego brat niby miał wszelkie dane, aby zostać księdzem, a nie został. Ojca Paschalisa zaś nikt w rodzinie nie widział jako kapłana, a nim jest.

Ojciec Piotr ma wykształcenie techniczne. - W każdym klasztorze jest dla mnie praca - powiada. - A dobrze pracuje się pod czułym okiem Matki. Ona mnie tu zaprosiła - więc jestem Jej wierny. Wysyłam kartki z Jej wizerunkiem do przyjaciół, piszę, że jestem u Mamy szczęśliwy.

Podobnie brat Piotr Ruszczak - jest szczęśliwy „nie tylko dlatego, że po braciach Eliaszu i Idzim przejął klasztorną pasiekę"... Jako licealista chciał zostać kamedułą i ta myśl nurtowała go aż do chwili, kiedy już jego kapucyńscy przełożeni wysłali go do Domu Intensywnej Modlitwy przy tutejszym sanktuarium.

Ostatecznie zdecydowała o mojej drodze Matka Boża - mówi z radością najmłodszy zakonnik w rywałdzkiej wspólnocie. - Gdy pielgrzymowała w swojej figurze fatimskiej przez Pomorze, wybrałem się do Niej pieszo do oddalonego 20 km stąd Wąbrzeźna. Wyszedłem tam o brzasku, a wróciłem przed nocą, ale już wiedziałem, gdzie jest moje miejsce: przy Niej - tu. ***

Kiedy patrzę na Maryję - zwierza się pielgrzymom o północy o. Andrzej Derdziuk, rektor kapucyńskiego seminarium w Lublinie - to w Niej jak w soczewce widzę, co Bóg wobec mnie zamierzył. W Niej, jak w zwierciadle, mogę się przejrzeć i odnowić przyrzeczenie: Jestem, pamiętam, czuwam - aby uświadomić sobie, czyim jestem dziedzicem, aby w sztafecie pokoleń nie zgubić sensu życia, swego powołania, swojej misji...

Proboszcz, gwardian i kustosz

- Chciałbym, aby tu co rok odbywało się święto młodzieży - mówi o. Zbigniew Gospodarek, „spiritus movens" dzisiejszych uroczystości - rywałdzki proboszcz, gwardian i kustosz sanktuarium. - Chcę stworzyć takie warunki pielgrzymom, aby czuli się naprawdę jak u mamy w domu. Sanktuarium nasze leży w samym sercu toruńskiej diecezji. Trzeba to jeszcze lepiej wykorzystać. Pragnę m.in. stworzyć atrakcyjny program spotkań dzieci pierwszokomunijnych, młodzieży szkolnej, pracującej i studiującej.

Ojciec Zbigniew ma duże doświadczenie w duszpasterstwie młodzieżowym. Sam przeszedł wszystkie stopnie drogi oazowej.

Wielokrotnie pielgrzymował z młodymi do miejsc świętych; jako tłumacz i przewodnik nawiedzał sanktuaria europejskie, prowadził tak zwaną grupę brązową w pielgrzymce warszawskiej na Jasną Górę. Przed objęciem placówki rywałdzkiej pracował w parafii szwedzkiej wśród wiernych 24 narodowości. Ma także za sobą doświadczenia aktorskie; grał w amatorskim teatrze rolę Adama w sztuce Karola Wojtyły „Przed sklepem jubilera". - Wystaliśmy do Papieża zdjęcia z naszego przedstawienia - wspomina - i otrzymaliśmy od Ojca Świętego błogosławieństwo... - Naprawdę chcę organizować w Rywałdzie Królewskim wielkie festyny radości - podkreśla o. Zbigniew.

Chciałbym, aby było to miejsce dzielenia się doświadczeniami wiary...

Zapraszam - wraz z moimi parafianami, którzy zawsze chętnie mi pomagają - na wspólne świętowanie, na wspólną modlitwę - do sanktuarium, w którym od 600 lat Matka Boża błogosławi ludowi tej ziemi. Zwłaszcza dzieci są tu przez Nią hojnie obdarowywane...

Kocham Cię, Jezu, całym sercem swym - śpiewają zakochani oazowicze z Bydgoszczy.

Stróże sanktuarium

Ojcowie kapucyni są stróżami sanktuarium maryjnego w Rywaidzie od 1747 r. z przerwą w latach 1825 - 1946, kiedy to klasztor i kościół po kasacie zakonów przekazany został duchowieństwu diecezjalnemu. Słynąca łaskami figura Matki Bożej o wysokości 74 cm pochodzi z XIV w. Została wyrzeźbiona na zamku w pobliskim Radzyniu Chełmińskim przez rycerza krzyżackiego. Według legendy w cudowny sposób znalazła się w Rywaidzie, w przydrożnej kaplicy - w miejscu, gdzie obecnie znajduje się sanktuarium. Przedziwna jasność otaczająca figurę Maryji w średniowieczu, zapoczątkowała Jej kult. Lud modlił się do Matki Bożej Rywałdzkiej, uzyskując za Jej pośrednictwem liczne łaski. Polichromowana na przełomie XVII- XVIII w. figura zaliczana jest do arcydzieł sztuki sakralnej. Historycy sztuki włączyli ją w poczet tzw. gotyckich Madonn Tronujących. Ten typ ikonograficzny wywodzi się z bizantyjskich wzorów Hodegetrii, której pierwowzorem jest wykonana w 946 r. złota figura z katedry w Clermont we Francji, zwana Majestatem Najświętszej Maryi Panny. Za pośrednictwem Matki Bożej Rywałdzkiej wierni do dziś otrzymują liczne łaski. Według przekazu Rywaldzka Pani uratowała od śmierci cygańskie dziecko. Jak relacjonują bracia: Jan Chryzostom Salwator - Cyganka przyniosła chore niemowlę przed ołtarz, wierząc, że je Matka Boża zachowa przy życiu. Gdy dziecko wyzdrowiało, matka z impetem ścięła swój czarny warkocz i złożyła go jako wotum w tej świątyni. Od tego czasu co roku do Rywaldu przyjeżdżają Cyganie. Największa ich pielgrzymka przybyła tu w 1949 r. Cały tabor cygański z ówczesnym ich królem Kwiekiem obchodził na klęczkach świątynię, śpiewając cygańskie religijne pieśni. Romowie dziękowali Matce Bożej za ocalenie przed zagładą w obozach koncentracyjnych.

***

Po raz ostatni brat Paweł Gondek podtrzymuje żar w trybularzu. Jubileusz kończy procesja Eucharystyczna. Ojciec prowincjał - w asyście o. Józefa Łaskiego, wiceprowincjała, i o. gwardiana - klęczy przed ołtarzem w obłokach kadzidła. Tymczasem w przepaścistym klasztornym ogrodzie furkoczą brązowe habity kapucyńskiej młodzieży. Bracia z różańcami w rękach przemierzają rozpruwane przez krety zagony. Schodzą się na szeroką drogę - wysadzaną pistacjowymi cyniami - pod figurę Biedaczyny z Asyżu. Święty na zarośniętym bluszczem cokole, na tle stawu, w którym przegląda się seledynowe niebo - błogosławi swoim duchowym synom.

Od świątyni dobiega pieśń: Żegnaj nam, żegnaj, o Rywaldzka Pani...

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach