sanktuaria w Polsce

Warszawa - Ostrobramska
Tadeusz Pulcyn

Parafia pod wezwaniem Narodzenia Pańskiego przy ulicy Ostrobramskiej na warszawskim Witolinie została erygowana 1 lutego 1985 roku. Jej proboszczem jest ks. prałat Zenon Majcher. Jemu parafianie zawdzięczają wybudowanie okazałej świątyni - sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej, którą jako wotum jubileuszowe parafii podczas tegorocznej Pasterki będzie konsekrował ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej bp Kazimierz Romaniuk.

- Historia parafii zaczęła się w 1983 roku - wspomina Ksiądz Proboszcz. - Wszedłem wtedy na pusty plac przylegający do Osiedla Ostrobramska. Zamieszkałem w barakowozie z napisem „Budowa świątyni", którego podczas moich wyjazdów po materiały budowlane pilnował pies Urban. Po skompletowaniu potrzebnych dokumentów dotyczących spraw własności, geodezyjnych, notarialnych - kupiłem ciężarówkę, którą sam prowadziłem. Pewnego dnia przytrafiła mi się zabawna sytuacja. Otóż, gdy odpoczywałem po kilkunastu godzinach jazdy z tartaku do domu, zaczepił mnie człowiek i powiada: Piękne deski pan wiezie, odstąpiłby mi pan kilka? - Nie mogę - odrzekłem - i wskazałem napis na drzwiach mojego jelcza. Przeczytał i pewny swego odparł: To dobrze, że budujecie kościół, ale jak kilka desek panu ubędzie, to ksiądz proboszcz nie zauważy. To ja jestem proboszczem - oznajmiłem. Zdziwił się. Przepraszał...

Czas budowy był czasem trudnym, ale też błogosławionym. Mogłem dobrze poznać swoich przyszłych parafian, którzy chętnie służyli pomocą. Gdy wracałem z drogi zmęczony i głodny - zawsze mogłem liczyć na ciepłą strawę.

- Kiedy tylko zauważyliśmy samochód pełen worków cementu, cegieł czy drewna, to nie wypadało czekać, aż Ksiądz sam wszystko rozładuje - mówią parafianie. - Chętnie przychodziliśmy do pracy, bo widzieliśmy, że jest wspaniałym gospodarzem, a nadto - optymistą z poczuciem humoru. Którejś niedzieli, po zakończeniu pewnego etapu budowy, po Mszy Św., relacjonował wydatki, planował dalsze inwestycje i na zakończenie dodał: Sporo jest jeszcze do zrobienia, ale o nic się nie martwię, bo pieniądze są... A po chwili dorzucił: W waszych portfelach. Amen.

Pierwszy odpust

Budowę kościoła rozpoczęto, zanim Ksiądz Proboszcz otrzymał oficjalne pozwolenie, pod koniec stanu wojennego. Nie budował tak zwanych prowizorek. Pierwszy budynek - dom katechetyczny - został wzniesiony w 1983 roku, a już dwa lata później, w listopadzie, Ksiądz. Prymas kard. Józef Glemp wmurował kamień węgielny, którego części pochodzą z Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem, Bazyliki św. Piotra na Watykanie i kościoła Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie. W święto Patronki kościoła - 16 listopada 1995 roku - pierwszą Mszę Św. odpustową odprawił bp Stanisław Kędziora. Już wtedy świątynia była gotowa do konsekracji.

Kościół został zaprojektowany przez architekta Andrzeja Gniazdowskiego.

- To wspaniały artysta i człowiek - podkreśla Ksiądz Proboszcz. - Bardzo skromny, otwarty na wszelkie sugestie. Jestem wielkim czcicielem Matki Bożej i św. Maksymiliana Kolbego. Chciałem, żeby świątynia była w każdym calu maryjna. Dlatego często Panu Architektowi zgłaszałem swoje pobożne życzenia, co znosił bardzo cierpliwie i starał się w swym projekcie uwzględnić. Centralne miejsce w prezbiterium zajmuje tabernakulum, a nad nim wizerunek Pani z Ostrej Bramy, odsłaniany podczas pierwszej Mszy św. rano i zasłaniany po nabożeństwie wieczornym. W ołtarzu znajdują się relikwie bł. Faustyny, apostołki Miłosierdzia.

Kościół jest przestronny i bardzo funkcjonalny. Wnętrze jest zbudowane na planie krzyża, może pomieścić ponad 2000 wiernych (jest 350 miejsc siedzących). Obok zakrystii znajduje się wiele pomieszczeń gospodarczych, przechowalnie sztandarów, kwiatów do wystroju ołtarzy itp. Pomyślano też o podjazdach - dla wózków dziecięcych i osób na wózkach inwalidzkich - na zewnątrz świątyni. Pod nią znajdują się sale dla wspólnot kościelnych, scena teatralna i sala gimnastyczna, z której korzystają ministranci i księża pracujący w parafii, a także dzieci ze szkoły podstawowej przylegającej do plebani. Na tak zwanym łączniku świątyni z plebanii znajduje się witraż Patronki parafii - na wzór sanktuarium Matki Bożej w Wilnie.

W oczekiwaniu na Jubileusz

- Każdy rok Wielkiej Nowenny przed Jubileuszem Roku 2000 miał swoje idee przewodnie. Nawiązywaliśmy do nich w nauczaniu duszpasterskim - zaznacza Ksiądz Proboszcz - ale staraliśmy się również w sposób materialny akcentować te idee, wykonując różne elementy wyposażenia w świątyni. Między innymi w Roku Chrztu ukończyliśmy Kaplicę Narodzenia Pańskiego, w Roku Jezusa Chrystusa pozłocone zostało tabernakulum, w Roku Pokuty poświęciliśmy nowe konfesjonały...

Rozpoczęcie świętowania Jubileuszu poprzedzą pierwsze misje parafialne. Przed ostatnim podziałem administracyjnym Kościoła w Polsce parafia Narodzenia Pańskiego należała do archidiecezji warszawskiej, dziś podzielonej na archidiecezję warszawską oraz diecezje warszawsko-praską i łowicką. W nawiązaniu do przeszłości rekolekcjonistami będą ks. Piotr Pawlukiewicz z lewobrzeżnej Warszawy, ks. Bogusław Kowalski z diecezji praskiej, a na zakończenie misji przybędzie bp Józef Zawitkowski z Łowicza. Tegoroczna Pasterka to moment kulminacyjny parafialnego święta. Odprawi ją nasz Biskup Ordynariusz. Do koncelebry zaprosiłem również bp. Władysława Miziołka, który w czasach zmagania się z budową, życząc nam jak najlepiej, wyznał, że na tę wielką uroczystość „będzie już spoglądał z góry". Tymczasem, jeśli Opatrzność pozwoli, 24 grudnia tego roku będzie wśród nas.

Łączy nas wspólna modlitwa

- Pan Bóg chciał, żebym został kapłanem - zapewnia Ksiądz Proboszcz - bo dał mi wspaniałych rodziców i stawiał na mojej drodze innych księży, którzy swoją postawą wskazali mi drogę powołania. Wiele zawdzięczam m.in. ks. prałatowi Antoniemu Wiśniewskiemu, obecnie rezydentowi parafii św. Wawrzyńca w Sochaczewie. 24 maja tego roku minęło już 35 lat mojego kapłaństwa. Zanim tu przyszedłem, pracowałem na czterech wikariatach. Ostatnio 10 lat w parafii na Saskiej Kępie, gdzie wspaniale układała się współpraca z ks. prałatem Tadeuszem Kotem, a potem ledwie się rozkręciłem jako proboszcz w Rzeczycy, zostałem przeniesiony właśnie tu. Na czas budowy byłem rezydentem do dziś bardzo życzliwego mi ks. prałata Franciszka Foksa w parafii przy placu Szembeka.

Wszędzie są ludzie, którzy chętnie skupiają się wokół swoich duszpasterzy. Trzeba jednak stale podtrzymywać relacje osobowe z nimi. Wierni muszą mieć pewność, że nam na nich zależy, że Panu Bogu na nich zależy, że parafia jest wspólnym dziełem. Przez Rzeczycę przechodziła - podobnie jak dziś - pielgrzymka na Jasną Górę. Wychodziłem na jej powitanie do granic parafii i maszerowaliśmy razem na obiad przy kościele. Zdecydowałem wtedy, że każdy pątnik powinien zjeść kurze udo. Podobno do dziś ten zwyczaj się utrzymał i mieszkańcy Rzeczycy dobrze wspominają tamte czasy.

Powinnością kapłana jest budowanie wspólnoty. Na Ostrobramskiej miałem dobrą sytuację, bo razem ją budowaliśmy. W czasach - nazwijmy je trudnymi - zmieniono nazwę naszego osiedla na Gocław przy Trasie. Szybko powstał wspólny front. Postanowiliśmy przywrócić dawną nazwę. Członkowie Rady Osiedla to w większości również członkowie Rady Parafialnej. Mamy więc Osiedle Ostrobramska, którego jestem honorowym mieszkańcem. Nie narzucam się ze swoimi inicjatywami, ale chętnie włączam się do osiedlowych akcji; m.in. dorzucam grosza na dożywianie dzieci w tutejszych szkołach, codziennie mamy tu kilku bezdomnych stołowników... Oczywiście, proboszcz nic nie zrobi bez parafian. Dziś już wiem, kto chętnie służy radą, kto swoim przykładem pociąga za sobą innych. Powstały wspaniałe zespoły: ministrancki, lektorski, bielanek, Apostołek Maryi, Dziewcząt i Rodzin Szensztackich, Rodzin Nazaretańskich, Żywego Różańca, Odnowy w Duchu Świętym oraz grupy Anonimowych Alkoholików. Przy parafii prowadzone jest też duszpasterstwo Kościelnej Służby Porządkowej - Totus Tuus, którego jestem diecezjalnym moderatorem. Nie chciałbym żadnej z grup wyróżniać. Łączy nas przede wszystkim wspólna modlitwa. Ona także cementuje naszą wspólnotę kapłańską i pracujące przy parafii siostry z Szensztackiego Instytutu Maryi.

Wikariusze i rezydenci

Ks. Mateusz Matuszewski pracuje przy Ostrobramskiej drugi rok, jest z wykształcenia i z zamiłowania liturgistą. W parafii prowadzi szkoły liturgiczne lektorów i ministrantów, zajmuje się wszystkim, co należy do oprawy liturgicznej nabożeństw.

Wstąpił do seminarium duchownego po studiach na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Na jego powołanie decydujący wpływ mieli - jak mówi - święci kapłani. Spotkał ich w warszawskim kościele św. Marcina; śp. ks. Tomasz Bojasiński, ks. Edward Engelbrecht, ks. Stanisław Hoinka - byli nie tylko wspaniałymi duszpasterzami, ale bardzo wrażliwymi ludźmi, w każdym z nich było coś ze św. Franciszka i Matki Teresy; każdy był apostołem.

Biskup Ordynariusz ponagla ks. Mateusza, aby ukończył rozpoczęty doktorat.

- Będę musiał to zrobić - uśmiecha się - tymczasem przygotowuję nową księgę, ..Modlitwę Powszechną", która będzie księgą własną naszej diecezji.

Liturgia w Kościele jest sprawą trudną - formy jej sprawowania stale się zmieniają, muszą się zmieniać. Mamy przekazywać rzeczywistość niewidzialną, posługując się znakami widzialnymi. Te powinny być czytelne dla wiernych żyjących w konkretnym czasie. Obecna liturgia, tak zwana posoborowa (po Vaticanum II), ma już 30 lat. Na Zachodzie liturgiści już poprawiają aktualne księgi liturgiczne. W Roku Jubileuszowym zostanie wydany nowy mszał.

Stale zadajemy sobie pytanie: Czy liturgia, która powinna ułatwiać spotkanie z Bogiem, ma się coraz bardziej dostosowywać do stylu życia współczesnych - wszak oni również „przynoszą Boga ze swojego świata do świątyni" - czy raczej wierni powinni wprowadzać w swoje życie symbole, gesty, muzykę, całą poetykę liturgiczną.

W tej parafii - jak zdążyłem zaobserwować - ci, którzy zostali w Kościele, są otwarci na propozycje ułatwiające prowadzenie pobożnego życia. Są solidni. To widać również po osiągnięciach materialnych. Nikt nie sponsorował budowy tego kościoła. To dzieło Księdza Proboszcza i parafian.

Ks. Krzysztof Kietliński także jest drugi rok w parafii Narodzenia Pańskiego. Ma za sobą jedenaście lat kapłaństwa, pochodzi z podwarszawskich Ząbek, gdzie proboszczem przez wiele lat był ks. Tadeusz Karolak, który „potrafił zorganizować młodym czas przy kościele". Teraz Ksiądz Krzysztof zajmuje się młodzieżą. Prowadzi katechezę w technikum i jest animatorem grupy studentów. W roku akademickim w każdy piątek spotykają się o 19.30. Raz w miesiącu zapraszają prelegentów ze świata nauki, kultury, polityki; w jeden z piątków uczestniczą w nabożeństwie wspólnotowym, a pozostałe zarezerwowane są na wyjście do teatru lub na koncert.

- Przynajmniej raz w miesiącu sam przygotowuję wykład - mówi Ksiądz Krzysztof. - Interesuje mnie Stary Testament, zwłaszcza VIII wiek przed Chrystusem, postawy etyczne postaci biblijnych. Ostatnio przedstawiałem sytuację historyczną, społeczno-polityczną państw Izraela i Judy. Wraz ze wzrostem ekonomicznym tych narodów zaczyna się ich upadek moralny; dobrobyt powoduje spustoszenie w sercach i umysłach ludzi, społeczeństwo rozwarstwia się na bogatych i bardzo ubogich, znika klasa średniozamożnych.

Okazuje się, że problemy ludzkie nie zmieniają się przez tysiąclecia. W każdym czasie ludzie zbliżają się do Boga i oddalają od Niego. Co jako kapłani możemy dla nich zrobić? Nie ustawać w głoszeniu Ewangelii. Trzeba tylko stale szukać nowych form przekazu... Przez wiele lat wakacje spędzałem we Francji, ostatnio przez miesiąc byłem w Stanach Zjednoczonych. Na Zachodzie wciąż obserwuje się kryzys wiary, który także w jakimś stopniu dotyka nasz kraj. Niedawno zapytałem młodzież z technikum: Kim jest dla was Chrystus? Dlaczego chodzicie lub nie chodzicie do kościoła? Niestety, gros moich uczniów nie uczestniczy we Mszy św. w niedzielę. Wielu podkreśla, że o Bogu w kościele mówimy językiem niezrozumiałym. To jest dla dzisiejszych kapłanów wyraźny sygnał...

Oczywiście, problem ten nie dotyczy rzeszy wiernych przychodzących do kościoła. Ale trzeba zrobić wszystko, żeby ci młodzi ludzie - przecież ochrzczeni - znaleźli się znowu między nami... Są otwarci, ale nie chcą - jak mówią - wciągać się w stereotypy. Staram się wspólnie z nimi szukać drogi wiodącej na Spotkanie... Niekiedy poruszam się więc na granicy eksperymentu.

***

W parafii rezydują dwaj bibliści; ks. prof. Jan Załęski wykłada Nowy Testament na warszawskim Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a ks. prof. Piotr Klimek, specjalista od Starego Testamentu, uczy m.in. na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie oraz w Wyższym Seminarium Duchownym w Łowiczu. Obydwaj są włączeni w posługę pasterską; podczas spotkań z tutejszymi wspólnotami dzielą się wiedzą z zakresu dyscyplin naukowych, które uprawiają.

Przynagla je miłość Chrystusa

1 października 1987 roku przy sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej podjęły pracę siostry szensztackie. Jedna z nich pełni funkcję zakrystianki, jedna jest organistką, inne obejmują katechizacją około 800 dzieci: w przedszkolu, szkole podstawowej i w gimnazjum. Ponadto prowadzą grupy bielanek, grupy dziewcząt szensztackich, Apostołek Maryi i scholę - „zadomawiają dzieci we wspólnocie Kościoła" m.in. przez formację w grupach i prowadzenie dni skupienia. Prowadzą także wspólnoty Rodzin Szensztackich; tworzą warunki sprzyjające pogłębianiu więzi małżeńskich i rodzinnych oraz aktywności w życiu parafialnym. W apostolacie tym towarzyszy im myśl św. Pawła: „Miłość Chrystusa przynagla nas".

***

Szensztacki Instytut Sióstr Maryi został założony przez Sługę Bożego ojca Józefa Kentenicha (1885-1968) w 1926 roku w Szensztacie w Niemczech. Jest jedną z wielu wspólnot maryjno-apostolskiego Ruchu Szensztackiego, do którego należą duchowni, osoby konsekrowane i świeccy wszystkich stanów. Założyciel w swej spuściźnie duchowej pozostawił system ascetyczno-pedagogiczny zwany „świętością w życiu codziennym", oparty na szczególnym zawierzeniu Maryi, tzw. przymierzu miłości. Pragnął swoje dzieło ofiarować Kościołowi jako dar „nowej wspólnoty", którą stanowią „nowi ludzie". Nowy człowiek to człowiek, który doświadcza obecności Boga - tak jak Maryja - w prozaicznych sytuacjach dnia powszedniego.

Duchowe moce do realizowania swoich celów oraz do pracy nad kształtowaniem siebie na nowego człowieka członkowie Ruchu czerpią z Sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Obecnie w świecie jest ponad 140 sanktuariów szensztackich; każde z nich jest miejscem pielgrzymkowym. Można w nich otrzymać łaskę wewnętrznej przemiany i apostolstwa, zdolność dawania świadectwa Chrystusowi. W naszym kraju są one w Świdrze koło Warszawy, gdzie znajduje się Dom Prowincjalny Szensztanckiego Instytutu Sióstr Maryi oraz centrum Ruchu Szensztackiego w Polsce, oraz w Józefowie kolo Warszawy, Winowie, Koszalinie i Zabrzu-Rokitnicy.

Ruch Szensztacki jest związany z kultem Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej i Zwycięskiej Królowej Szensztatu.Tytuł Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej oznacza relację Maryi do Osób Boskich: jest Ona Córą Boga Ojca, Matką Syna Bożego i Oblubienicą Ducha Świętego.

Siostry Szensztackie przybyły do Polski 30 kwietnia 1946 roku. Okres komunizmu nie sprzyjał rozwojowi Ruchu w Polsce, dopiero lata osiemdziesiąte przyniosły takie możliwości.

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach