sanktuaria w Polsce

Warszawa Służew
Jan Korcz

Po drugiej wojnie światowej wiele świętych obrazów z tzw. Kresów Rzeczypospolitej znalazło się w nowych granicach Polski, odbierając cześć w nowych miejscach kultu, zwłaszcza maryjnego. Wizerunki Matki Bożej towarzyszyły wygnańcom w poszukiwaniu przestrzeni życiowej, zwłaszcza na odzyskanych ziemiach zachodnich i północnych. Sporo jest ich w Gdańsku i Wrocławiu, ale nie tylko.

W Warszawie na Służewie w kościele Ojców Dominikanów żywym kultem cieszy się obraz Niepokalanej, Królowej Różańca Świętego, który przybył tu z Żółkwi koło Lwowa założonej przez słynnego hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Z jego osobą łączą się też dzieje tego wizerunku Maryi.

Królewska pociecha

Tak nazywa obraz Matki Bożej Żółkiewskiej słynny kaznodzieja i wielki czciciel Maryi, o. Konstanty Zukiewicz. Określenie to zaś wyprowadza z listu, który król Jan Kazimierz wysłał do prowincji ruskiej dominikanów, do o. Jacka Klońskiego. Treścią jego jest sprawa odesłania obrazu wraz z kapelanem obozowym o. Janem Humieckim do klasztoru w Żółkwi. W liście tym, pisanym na czerpanym papierze, monarcha wyznaje, iż czyni to niechętnie, ale „na żądanie zwierzchności i na gorące pragnienia pobożnych". Epistoła wyszła z kancelarii królewskiej w Warszawie, 17 października 1668 roku, z własnoręcznym podpisem króla i jego pieczęcią.

W czasie „potopu" szwedzkiego obraz Matki Bożej znajdował się w obozie Jana Kazimierza. Przebywał w nim przez 13 lat, aż do abdykacji królewskiej. Ówczesny autor włoski o. Hipolit Maraccio w swoim dziele Familia Mariana pisze, iż „nie da się opowiedzieć, jakie czule dowody kultu i pobożności okazywał król dla Bogarodzicy. Szczególnie czci! Jej wizerunki, któremi przepełnione były jego komnaty". Nic więc dziwnego, że 1 kwietnia 1656 roku w katedrze lwowskiej obrał Maryję na Królową Polski. Jak pisze p. Jan Andrzej Spież, do Żółkwi sprowadziła dominikanów matka króla Jana, Teofila z Daniłowiczów Sobieska. Uczyniła to po stracie ukochanego syna Marka, który zginął w 1652 roku w bitwie pod Batohem. Wzięty do niewoli został okrutnie zamordowany przez Tatarów z poduszczenia Kozaków. Dobrodziejka ofiarowała zakonnikom, istniejącą prawdopodobnie od czasów jej dziadka, hetmana koronnego Żółkiewskiego, kaplicę pw. Wniebowzięcia NMP. Miało to miejsce w uroczysty dzień odpustu 15 sierpnia 1653 roku. Następnie wybudowała w tym samym miejscu obszerny kościół. Po śmierci spoczęła w nim obok swojego syna. Przyjmuje się, że już w kaplicy istniał wspomniany obraz Matki Bożej. Zapewne niejednokrotnie modlił się przed nim i młodszy syn Teofili, późniejszy zwycięzca spod Wiednia.

Cytowany już długoletni przeor dominikanów na Żółkwi tak opisuje łaskami słynący obraz: „Niepokalana Dziewica o twarzy bladej, ale wyrazistej, ciemnymi oczyma patrzy na najdalszy zakątek duszy, nie żeby ciebie odtrącić, ale przyciągnąć do siebie. Jeżeli spojrzysz na Jej ręce - to jest Królowa, bo dzierży berło, jeśli na stopy - to Niepokalana, bo depce głowę węża". Nawiązując zaś do roli wizerunku Maryi w zmiennych losach Rzeczypospolitej, o. K. Żukiewicz stwierdza: „Jak Arka unosi się nad wodami, które Ojczyznę naszą zalewały, nie spłonął w pożarach, patrzył na nieszczęścia Jana Kazimierza i na triumfy króla obrońcy Wiednia; był pociechą w tatarskich i kozackich najazdach, jak również w okropnościach światowej wojny. Nikt nie pytał o jego dzieje i może nikt nie spisywał dawniej jego cudów, a jednak siła niezwykła od tego wizerunku płynęła i płynie". Choć w latach 1667, 1739, 1754 kościół płonął, to jednak „postać Najświętszej została nietknięta".

Koronacja w 1929 roku

Znawcy przedmiotu oceniają, iż wizerunek pochodzi z końca XVI lub z początków XVII wieku. Jest to prostokątne malowidło (98,4 x 50,5 cm) na płótnie, szkoły włoskiej, wykonane prawdopodobnie w Rzymie. Od początku sława obrazu zataczała coraz szersze kręgi. Przybywało też przeróżnych wotów. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości dominikanie rozpoczęli starania o zgodę Watykanu na dokonanie koronacji łaskami słynącej Madonny z Dzieciątkiem. Papież Pius XI wyraził zgodę na ozdobienie Jej drogocennym diademem, do czego upoważnił metropolitę lwowskiego, abp. Bolesława Twardowskiego. Asystował mu m.in. arcybiskup ormiański Józef Teodorowicz, który wygłosił kazanie. Nawiązując do królewskich ślubów Jana Kazimierza, sławny kaznodzieja stwierdził, iż „tylko na takim fundamencie Polska będzie Polską".

Ołtarz koronacyjny był przygotowany na rynku hetmańskiego miasta Żółkiew. Podczas nakładania koron, zaprojektowanych przez prof. Juliana Makarewicza na wzór korony Wazów, 6 października 1929 roku rozległy się salwy armatnie, a następnie serdeczna pieśń: Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo. Po sumie odbyła się procesja różańcowa do pięciu ołtarzy. Jeden z nich przybrano w dzidy ułańskie. Obraz „na przemian dźwigali przedstawiciele stanów". Kult maryjny rósł.

10 lat później wybuchła druga wojna światowa. Polska została napadnięta zdradziecko przez swoich sąsiadów. Najpierw z zachodu 1 września, a potem ze wschodu - 17 września. Mocarze tego świata w 1945 roku zadekretowali nowy podział Europy, dzieląc się strefami wpływów. Odzyskaliśmy wprawdzie ziemie zachodnie i północne, ale utraciliśmy rozległe Kresy wschodnie. Zamieszkali tam rodacy musieli szukać schronienia między Odrą i Wisłą. Podsycane przez wrogów nacjonalizmy obchodziły się z Polakami w sposób bezwzględny i barbarzyński. Uchodzili na łono Macierzy. Zabierali ze sobą najdroższe pamiątki, wśród których na pierwszym miejscu były przedmioty kultu religijnego - najczęściej obrazy z domów rodzinnych, a także z kościołów.

Prymasowska rekoronacja

Zabrali i dominikanie z Żółkwi swoją Patronkę w powojenną tułaczkę. Obraz znalazł schronienie w kaplicy dominikańskiego klasztoru św. Józefa w Warszawie na Służewie, a w 1994 roku w nowo wybudowanym kościele św. Dominika. Jednak w tej „wędrówce ludów" znalazły się świętokradcze ręce, które zdarły Maryi i Dzieciątku papieskie korony. Brat Paweł Leszcz, który do dziś wiernie służy Maryi w warszawskim sanktuarium, w trosce o przywrócenie pełnego splendoru czczonemu przez wiernych wizerunkowi, podsunął wybitnemu mariologowi, o. Bernardowi Przybylskiemu, pomysł ponownej koronacji obrazu. Hojni czciciele Matki Bożej ofiarowali złoto na ten cel. O. Bernard uzgodnił szczegóły dotyczące koronacji z kard. Stefanem Wyszyńskim. Przygotowaniami do rekoronacji zajął się ówczesny przeor o. Walenty Potworowski i proboszcz o. Benedykt Piotrowski.

Odnowienia koronacji obrazu Matki Bożej Niepokalanej, Królowej, Różańcowej dokonał 9 września 1965 roku Prymas Tysiąclecia. W słowie Bożym powiedział wówczas: „Jesteśmy świadkami przedziwnej chwały Maryi w naszej ojczyźnie. To, co usłyszeliśmy z ust ojca przeora - przerzucane historycznie kartki przed chwilą ukoronowanego Obrazu, dowodzi, jak zadawniona jest w narodzie naszym cześć Matki Najświętszej. Ten Obraz to pomnik historyczny. Patrzyły na niego cale wieki. Zginały się przed nim kolana mocarzy i potentatów. Udręczonych, jak Jan Kazimierz, i zwycięskich, jak Jan Sobieski, czy wielu hetmanów sławnego rodu Żółkiewskich z dalekiej Żółkwi, której świątynie budowane dłońmi naszych możnych czcicieli Służebnicy Pańskiej, dzisiaj niszczeją. Obraz ten w swojej czci był potężny, podobnie jak współcześnie czczony Obraz na Jasnej Górze". Warto dodać, iż z okazji tej uroczystości specjalne błogosławieństwo nadesłał papież Paweł VI.

Ukoronowany obraz umieszczono w nowej nastawie ołtarzowej. Została ona wykonana przez prof. Zygmunta Kamińskiego z ASP i jest utrzymana w formie nawiązującej do ołtarza polowego Jana Kazimierza. Na skrzydłach tryptyku wyrzeźbiono symbole (od góry od lewej): Klucze Królestwa - znak Kościoła; herb rodu Guzmanów, z którego pochodził założyciel zakonu św. Dominik; herb Żółkiewskich - Lubicz; lilia - symbol Niepokalanie Poczętej. Z prawej zaś strony: Orzeł w koronie; herb Odrowążów, z których wywodził się twórca polskiej prowincji dominikanów - św. Jacek; herb dynastii Wazów oraz trzy róże - symbol trzech części Różańca św. Nad łukiem zaś dwie daty - powstania obrazu i jego koronacji.

1 stycznia 1997 roku, w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, Prymas Polski kard. Józef Glemp poświęcił nowe korony będące wierną kopią tych z 1929 roku.

Nowoczesny kościół

W latach pięćdziesiątych dominikański klasztor na Służewie był zagrożony ze strony władz komunistycznych. W jego ocalenie zaangażował się Prymas Wyszyński. Oświadczył, że jeśli władze zdecydują się wyrzucić dominikanów, to on będzie w klasztorze nocował! Dla ratowania placówki ustanowił parafię przy kaplicy św. Dominika. Było to w roku 1952, a więc na rok przed uwięzieniem Prymasa Polski. Pierwszym proboszczem został mianowany o. Adam Franciszek Studziński, legendarny harcmistrz, kapelan IV Pułku Pancernego „Skorpion" spod Monte Cassino. Odznaczony krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych i wieloma medalami zagranicznymi. Chcąc poznać parafię, odwiedził każdy dom. Nie była to „kolęda" - jak wyznaje - dlatego wszyscy go przyjmowali. Również partyjni i oficerowie UB. „Byli bowiem ciekawi, jak ten proboszcz wygląda". Parafia liczyła wówczas 1400 osób.

Dzisiaj placówka dominikańska „Nad Dolinką" służy ponad dwudziestu tysiącom mieszkańców. W 1994 roku został poświęcony nowy potężny kościół zaprojektowany przez wybitnego architekta Władysława Pieńkowskiego. Słynący łaskami obraz Matki Bożej jest obecnie umieszczony w prawej nawie. Planuje się jego przeniesienie do specjalnie przygotowywanej kaplicy.

Dużym powodzeniem u wiernych cieszą się nabożeństwa fatimskie organizowane tu 13. dnia każdego miesiąca. Trwają cały dzień, rozpoczynają się Mszą św. o godzinie 9.00 i Różańcem. Potem trwa całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. Po Mszy św. wieczornej i Różańcu pokutnym przez rozległy plac przykościelny idzie procesja z figurką Matki Bożej. Płonące świece i lampiony oraz pieśni maryjne stwarzają modlitewny nastrój i sprzyjają głębokim przeżyciom religijnym. W dni powszednie można się włączyć w adorację Najświętszego Sakramentu od godziny 16.00.

Różańcową Panią Żółkiewską otaczają wielką czcią nie tylko parafianie, ale również mieszkańcy stolicy i wierni z różnych stron Polski, wśród których liczną grupę stanowią byli żółkiewianie, którzy raz do roku gromadzą się u swej Patronki. Rozpoczął się nowy rozdział w dziejach łaski Bożej, wypraszanej ludziom przez Królową Różańca Świętego. Świadczą o tym stale przybywające wota i liczni czciciele Maryi, coraz częściej pielgrzymujący do tego sanktuarium.

Ważnym wydarzeniem w historii sanktuarium dominikańskiego było uroczyste przekazanie kopii Niepokalanej Królowej Różańca dla kościoła katolickiego w mieście hetmana Żółkiewskiego. Kopię wykonała poznańska artystka Małgorzata Sokołowska. Przewiózł ją 30 listopada 1997 roku ówczesny przeor służewskiego klasztoru o. Marek Pieńkowski w asyście br. Pawła Leszcza i br. Mariusza Skowrońskiego oraz licznych pielgrzymów. Triduum przygotowawcze do powitania umiłowanego przez żółkiewian wizerunku przeprowadził o. Marcin Babraj. W procesji szli księża zarówno katoliccy, jak i grekokatoliccy, ojcowie bazylianie, siostry dominikanki i nowicjat Sióstr Służebnic NMP oraz liczni mieszkańcy 14-tysięcznej dziś Żółkwi z księdzem kanonikiem Bazylim Pawełko, proboszczem miejscowej parafii.

Kościół św. Wawrzyńca - jak wspomina o. Marcin - w swej powojennej historii nie oglądał takiej liczby wiernych. Koncelebrze sprawowanej przez kapłanów rzymsko- i grekokatolickich przewodniczył o. Marek Pieńkowski. Po Mszy św. kapłani, siostry zakonne i wierni odśpiewali po ukraińsku Moleben, piękne nabożeństwo maryjne odprawiane w Kościele grekokatolickim. Wizerunek Matki Bożej Królowej Różańca Świętego w tej dostojnej świątyni prezentuje się iście po królewsku. Wierni otaczają ikonę wielką czcią. Często przychodzą tutaj się modlić, powierzać osobiste troski i sprawy swoich rodzin. Odchodzą pokrzepieni na duchu i z wielką radością, że ukochana Niepokalana Królowa jest znowu w tym znaku obecna pośród swego ludu.

Koronacji obrazu Matki Bożej z Żółkwi dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II w katedrze lwowskiej podczas tegorocznej pielgrzymki na Ukrainie.

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach