SANKTUARIA NA ŚWIECIE

Wenezuela - Betania
Wincenty Łaszewski

Finca Betania. Dla jednych to miejsce nieznane, a nazwa zupełnie obca. Dla innych, coraz liczniejszych – a są to już miliony – jest to miejsce nadziei, zbawienia, zwiastun i gwarant nowej, lepszej epoki. Bo u jego źródeł jest niebo. Sama Matka Najświętsza wybrała ten zakątek na „Świętą Ziemię, która stanie się Nową Arką Ocalenia”.

W uznanych przez Kościół objawieniach zapowiedziała, że wskazane przez Nią miejsce – potwierdzone przez znak „skrzydeł niebieskiego motyla” – odegra nadzwyczajną rolę w nadchodzących latach. Maryja ogłosiła, że będzie to „miejsce, w którym będzie obecna”, że uczyni je „miejscem modlitwy i nieustannego pielgrzymowania dla ludu Wenezueli, a potem dla wszystkich narodów”. Tu „wszystkie ludy i narody będą mogły podać sobie ręce w geście pojednania”, a „Kościół i lud będzie mógł zjednoczyć się w jednym sercu”. Zaś Zbawiciel dodał, że będzie to „ziemia o wielkim duchowym znaczeniu”, „ziemia obietnic”.

Poszukiwanie „nowej arki”

Ta finca, czyli „posiadłość” miała być owocem Bożej łaski i ludzkiego trudu. Przed wybrańcem, któremu niebo przekazało to orędzie, stanął obowiązek odszukania tego miejsca. Można rzec, że stanęło przed nim zadanie niemożliwe do wykonania. Gdzie na bezkresnej mapie świata znajduje się ów punkcik, na którym spoczęły oczy Chrystusa i Jego Matki? Wprawdzie we wczesnych rozmowach z Marią Esperanzą Matka Najświętsza mówiła, że miejsce wybrane znajduje się na północno-środkowej części Wenezueli, ale nawet ta wskazówka niewiele pomogła.

Człowiek szukał. Szukał wytrwale, bo na wytrwałości zasadza się współpraca z Bogiem. I kiedy czas próby minął, wybiła długo oczekiwana godzina… Chrystus, który obiecał w stosownym czasie dać światu „Nową Arkę Ocalenia”, doprowadził Marię Esperanzę Medrano de Bianchini na miejsce wybrane.

Od obietnicy przekazanej przez niebo w 1957 roku minęło 17 lat. Zapowiedziana godzina nadeszła dopiero w 1974 roku. Maria Esperanza miała już za sobą 46 lat życia, co najmniej dwie śmiertelne choroby przerwane nadzwyczajnym uzdrowieniem, objawienie, w którym usłyszała, że jej powołaniem jest uświęcić się przez bycie żoną i matką, a także apel z nieba, że ma udać się do Rzymu, gdzie będzie mieszkała tak długo, aż spotka przyszłego męża. Zdążyła wychować siedmioro dzieci, a każde z nich miało imię związane z Matką Najświętszą. Doczekała się dziewiętnaściorga wnuków. Dopiero teraz miało się dla niej zacząć nowe życie. Teraz czekały ją doświadczenia, które miały uczynić ją jednym z największych mistyków w dziejach Kościoła. Już 30 lat wcześniej Ojciec Pio powiedział o niej: „Kiedy ja odejdę, ona będzie wam pociechą”. Będzie nosić stygmaty. Będzie mieć dar prorokowania, uzdrawiania, lewitacji i bilokacji. Wielokrotnie w jej ustach Najświętszy Sakrament „zmaterializuje się”, przyjmując postać rzeczywistego ciała Zbawiciela. Wokół niej będzie unosić się w powietrzu zapach kwiatów i owoców, ukazywać się będzie deszcz różanych płatków. Będzie otrzymywać łaskę objawień Matki Najświętszej, czasem więcej niż jedno dziennie. Będzie mieć wizje wielkich historycznych wydarzeń i wojen. Będzie przepowiadać nową chorobę, zabijającą ludzi w kilka dni. Ale o tym wszystkim będzie zawsze mówić tonem, z którego bije radość i nadzieja.

Miejsce wybrane przez niebo

29 marca 1974 roku Maria Esperanza stanęła na farmie.

Finca Betania to mały punkt na mapie Wenezueli. Daleki punkt. Ale został on zaznaczony również dla nas. Przerzućmy więc tam pomost serca, umysłu i woli, by znaleźć się w odległej rajskiej krainie pokoju i pojednania.

Najpierw określmy bliżej jej położenie. „Nową Arkę” wizjonerka odnalazła w odległości 65 km od stolicy Wenezueli, Caracas. Do Betanii dojeżdżamy autostradą biegnącą z Caracas do Charavelle. Stamtąd skręcamy w stronę miasta Cua, dalej kierujemy się na San Casimiro, by po 12 km jazdy ujrzeć po lewej stronie cel naszej pielgrzymki. Docieramy do Finca Betania. To tutaj chciała być z nami Maryja. Wokół pysznią się niewielkie wzgórza zdobne tropikalną roślinnością. Najpierw są parkingi, potem mostek nad rzeczką Tarma, która płynie przez farmę ze wschodu za zachód. Po drugiej stronie znajduje się grota – to tam miała miejsce większość objawień Matki Bożej – „Maryi, Dziewicy i Matki, która jedna wszystkie ludy i narody”.

W 1974 roku była to tylko piękna, zadbana farma. 20 ha zajmowała plantacja trzciny cukrowej, był też młyn do jej mielenia. Rosło tam wiele drzew owocowych. Stał dom zbudowany w stylu typowym dla tropików. Plantację przecinała rzeka bogata w wodę, niewysychająca nawet w pełni lata.

Czy to rajskie miejsce było miejscem Bożego wybrania? Po raz pierwszy Maria Esperanza czuła w głębi serca, że wreszcie znalazła „Świętą Ziemię”. A gdy z groty wyfrunął niebieski motyl, miała już pewność, że skończył się czas poszukiwań. Potem Matka Najświętsza wielokrotnie potwierdzała, że mówiąc o ziemi wybranej, myślała właśnie o Finca Betania. Przekonywała też o tym przez prosty, ale pełen uroku znak – podczas szczególnych wydarzeń na farmie z groty wylatywały niebieskie motyle, by przez kilka chwil bić skrzydłami nad równiną a potem zniknąć wśród drzew…

Ktoś zapyta o nazwę. Już wiemy, że finca oznacza „posiadłość”. A Betania? Tak nazwał farmę poprzedni właściciel, który utworzył tę plantację, skupując trzy przylegające do siebie mniejsze farmy. Rodzinie Bianchini tłumaczył, że nazwał to miejsce Betanią, „bo Jezus z Nazaretu miał zwyczaj udawać się do Betanii i tam odpoczywać wśród swych przyjaciół”. I nazwa ta stała się synonimem nadziei.

Objawienia

W lutym 1976 roku Esperanza poczuła, że Matka Boża wzywa ją do Finca Betania. Kobieta była pewna, że ujrzy tam Maryję 25 marca, w uroczystość Zwiastowania. Nie myliła się.

„Byłam przy grocie, gdy nagle ujrzałam białą chmurę, wielką i piękną – wspomina wizjonerka. – Mój przyjaciel rzekł do mnie: «Maria Esperanza, pali się farma, farma płonie jak świeca». A ja na to: «Tak, widzę ogień», ale on pochodził stamtąd, skąd przyszła Maryja i chmura. Kiedy Matka Najświętsza się ukazała, wzniosła się na szczyt drzewa. Zobaczyłam, że jest piękna: miała kasztanowe włosy, jasnobrązowe oczy, małe usta, prosty nos. Miała śliczną cerę, jej skóra wydawała się być jedwabiem. Była opalona, piękna, bardzo młoda. Jej włosy sięgały ramion”. Matka Boża wyciąga ramiona, z rąk tryska światło i wszystko zostaje zalane niezwykłym blaskiem. Co czuła wizjonerka? „Maryja była promieniem światła, które przeniknęło mą duszę, wstrząsając każdym włóknem mego serca. Wewnątrz czułam się tak pokorna, tak słaba i mizerna. Byłam niczym w porównaniu z pięknem, które mnie oślepiało”. Wówczas Esperanza słyszy wewnętrzny głos: „Moja córeczko. Powiedz moim dzieciom ze wszystkich ras, wszystkich narodów, wszystkich religii, że ich kocham. Dla mnie różnice nie mają znaczenia – wszystkie moje dzieci są takie same. Nie ma bogatych i biednych, nie ma brzydkich i pięknych, czarnych i białych. Przychodzę zebrać je wszystkie, by pomóc im wspiąć się na wysoką górę Syjon… aby mogli osiągnąć zbawienie”. Maryja wyjaśnia też, że Jej otwarte ramiona i blask, którym emanuje, wzywają wszystkich ludzi do nawrócenia.

22 sierpnia tego roku, w dzień Matki Bożej Królowej, miało miejsce drugie objawienie. Maryja zapewniła wizjonerkę, że jeśli ludzie podejmą swój codzienny krzyż, nie będzie już więcej cierpienia, łez i śmierci. „Wszyscy będą codziennie śpiewać wraz z moim umiłowanym Synem nieustanne Alleluja! Alleluja! Alleluja!”

Następują kolejne widzenia w kolejne święta maryjne: Zwiastowania, Cudownego Medalika, Niepokalanego Poczęcia, Matki Bożej z Lourdes. Maryja z wolna wyjaśnia Esperanzy swe zamiary. Betania ma się stać miejscem uzdrawiania, przede wszystkim jednak pojednania z Bogiem.

11 lutego 1978 roku, we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, Matka Najświętsza chciała zgromadzić w Betanii okolicznych mieszkańców – byli to głównie żyjący w nędzy robotnicy, zaniedbani przez państwo, pozbawieni opieki Kościoła. Matka Boża chciała, aby tego dnia przyjęli oni sakrament chrztu, bierzmowania, Eucharystii, małżeństwa. Dla wizjonerki oznaczało to dwie rzeczy. Wymagało przygotowania tych ludzi do spotkania z Bogiem oraz poproszenia biskupa o przybycie na farmę. Tym pierwszym zajął się jej mąż Geo, który działał we Włoszech w Akcji Katolickiej i okazał się do tego zadania świetnie przygotowany. Stworzył mały zespół katechetów i przez dwa tygodnie przemierzał wioski i plantacje bananów, by przygotowywać ludzi do przyjęcia sakramentów.

Ale co powiedzieć biskupowi? Esperanza nie czuła się na siłach, by zadzwonić do kurii. Kiedy trzy dni przed 11 lutego zadzwonił telefon, zdumiona wizjonerka usłyszała głos bp. Bernala: „Matka Boża z Lourdes pragnie, bym znalazł się w Betanii i pomógł pani zrealizować to, o co prosi. Dlaczego pani do mnie nie dzwoni? Skąd miałem o tym wszystkim wiedzieć? Ale, jak pani sama widzi, Matka Najświętsza ma swoje sposoby”. Czyżby i biskup miał jakieś widzenie? Może usłyszał jakiś wewnętrzny głos? Jedno jest pewne: Matka Boża sama przemówiła do niego. To chyba jedyny przypadek w znanych objawieniach, by ich uzupełniającym przedmiotem stał się również biskup.

W dniu Matki Bożej z Lourdes bp Bernal stawił się w Betanii z kilkoma księżmi. Wielu ludzi przyjęło chrzest, wielu po raz pierwszy przystąpiło do Stołu Pańskiego.

Troska o ubogi lud wydaje się jednym z celów objawień w Betanii. Kiedy uboga okoliczna ludność przybyła na farmę w dniu Zwiastowania, Maryja rozpostarła ręce, z których wytrysnęły promienie światła. „Pobiegły one prosto na nas – opowiada Esperanza – kąpiąc nas w świetle w taki sposób, że Nasira Mistaje krzyknęła: «Wszystko się pali!» Rzeczywiście, wyglądało to tak, jakby płonęła cała okolica. Było to piękne. Słońce zaczęło obracać się wokół osi. Ludzie krzyczeli z zachwytu”. Podczas tego objawienia Esperanza słyszy, że ma nieść światu orędzie pokoju i pojednania. Będzie z tego powodu cierpieć, ale jej wierność zaowocuje w niej wielką radością i szczęściem.

W tym czasie w diecezji Los Toques pojawił się nowy biskup. Pio Bello Ricardo miał doktorat z filozofii i studiował psychologię. Sprawa Betanii nie interesowała go; uznał, że są to prywatne objawienia – coś, co dokonuje się między niebem a samą tylko Marią Esperanzą de Bianchini. Ale objawienia nie ustawały, zaś ich charakter wykraczał poza „indywidualne sprawy” wizjonerki. Matka Najświętsza głosiła potrzebę pojednania świata z Bogiem. „Musicie czuć w swych sercach głód Boga – mówiła – głód Jego darów i głód Jego Matki, która nie przestaje dawać się codziennie w każdej części świata, by ludzie mogli być zbawieni”.

Przypomnijmy słowa Maryi z objawienia mającego miejsce 25 lutego 1985 roku: „Spoglądam na was z mej groty i w ciszy i odosobnieniu pozwalam wam czuć moją obecność… by łaski Ducha Świętego mogły w pełni zamieszkać w każdym z was i byście wszyscy mogli otrzymać Boże powołanie do służby i byli zdolni do słodkiej pracy z miłości do mego umiłowanego Syna”. Piękne są te słowa i jakże prawdziwe! Dobrze wiemy – mówi nam o tym nasze własne doświadczenie – że dopiero wtedy, gdy budzi się w nas głód Boga i Jego darów, jesteśmy zdolni wyrwać się z duchowego marazmu i zapragnąć rzeczy wielkich. Gdy zaś ten głód nie gaśnie przez kolejne dni, gdy trwa, wówczas możemy być pewni, że zdobędziemy największy skarb – posiądziemy Boga. W Betanii to nasze doświadczenie Maryja ubogaca jeszcze jedną wskazówką – powinniśmy obudzić w sobie „głód Matki”, który Ona sama w nas zaspokoi, pozwalając nam czuć swą obecność. Tak, bo kiedy nasze chrześcijaństwo zostanie ubogacone elementem maryjnym, wszystko, co się w nim zawiera – Bóg, sakramenty, modlitwa, łaska – nabierze nowego wymiaru, bardziej namacalnego, ciepłego, dostępnego. O tym macierzyńskim wymiarze Kościoła pięknie mówił Jan Paweł II, np. w zakończeniu swej pierwszej encykliki Redemptor hominis.

Maryja powtarzała wezwanie do pojednania: „Przychodzę pojednać moje dzieci, szukać ich, obdarzyć je wiarą… Żądze, pragnienie władzy i materialne bogactwo uczyniły je zimnymi, obojętnymi, egoistycznymi… Piekło, jakie rodzi się wśród ludzi, musi być zniszczone przez dobroć, miłość i prawdę Serca tej Matki. Musi pojawić się przebaczenie, bo zbawić może tylko miłość… Tylko w ten sposób można uniknąć zniszczenia”. Ton wypowiedzi Matki Najświętszej jest naglący. Wybiła „godzina jedenasta”. Czas pojednania został już bardzo wydłużony. „Ludzkość nadużywa łaski i idzie ku zatraceniu. Jeżeli nie zmieni się i nie poprawi, zginie od ognia i wojny”. Ale Bóg tego nie chce, dlatego posyła na świat swoją Matkę.

Te słowa jednoznacznie wskazują na ten sam wątek, który zdominował inne objawienia. Również w Betanii jest mowa o grożącej nam „apokaliptycznej” karze za grzechy i o jedynym ratunku, jaki możemy znaleźć w macierzyńskiej opiece Maryi.

Rola Jana Pawła II

12 maja 1981 roku Esperanza miała nieodparte przeczucie, że nazajutrz będzie zamach na Ojca Świętego. „Całą noc spędziłam na modlitwie. Byłam zrozpaczona do tego stopnia, że wołałam: «Panie, jak to możliwe? Jak można podnieść rękę na to życie, Panie?». 13 maja, w dzień Matki Bożej Fatimskiej, na placu św. Piotra padły strzały. Przez kolejne trzy miesiące Esperanza odczuwała dotkliwy ból w okolicach brzucha. Czuła, że cierpi w zjednoczeniu z Papieżem. To nie koniec związków Betanii z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Maryja zapowiedziała, że 25 marca 1984 roku wielu ludzi będzie świadkami niezwykłego cudu. Tak rzeczywiście było. Tego dnia na plantacji trzciny cukrowej Maryja ukazała się siedmiokrotnie. Widziało Ją 108 osób. Wszyscy oni zeznali potem, że po spotkaniu z Matką Najświętszą ich życie uległo całkowitej przemianie. Jaki to ma związek z Papieżem? Tego dnia, w tym samym czasie, w Rzymie, Jan Paweł II poświęcił świat i Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Akt ten wypełnił żądania, o jakich Maryja mówiła w Fatimie w 1917 roku i w konsekwencji uruchomił lawinę zdarzeń, które zmieniły oblicze świata, dając ludzkości nową szansę na uniknięcie zapowiedzianej apokalipsy.

Mówiąc o związkach Marii Esperanzy z Ojcem Świętym trzeba też wspomnieć o niezwykłej miłości wizjonerki do Papieża Polaka i o ofiarowaniu za niego swego życia. Podczas każdego publicznego wystąpienia Maria Esperanza prosiła słuchaczy, by się modlili za Jana Pawła II i ofiarowywali za niego swoje cierpienia. Mówiła np. 18 września 1993 w Lowell (Stany Zjednoczone): „Chcę wam opowiedzieć o czymś dla mnie bardzo ważnym, co jest bardzo ważne również dla was. Módlcie się za naszego Ojca Świętego Jana Pawła II, naszego szlachetnego i pełnego dobroci Papieża. On bardzo wiele cierpi, szczególnie gdy chodzi o zdrowie. Módlmy się o jego zdrowie, niech Pan dalej przedłuża jego życie. Potrzebujemy go bardziej niż kiedykolwiek, jest on bowiem tym, który reprezentuje naszego Pana na Stolicy Piotrowej. Mieć go tam to jak mieć ojca, ojca wszystkich katolików, którzy kochają Kościół i czują że jest on obiecaną nadzieją. Jezus powiedział: »Przyjdę do was, ale niewielu mnie rozpozna. Będę przychodził, będę przybywał nieustannie, będę posługiwał się moimi duszami, ludźmi, którzy idą za Mną i dobrze wiedzą, czym jest prawdziwa ewangelizacja«”. Dla Marii Esperanzy Jan Paweł II był tym wybranym Bożym narzędziem. Nie chciała, by zabrakło go pośród nas…

Wiemy, że Bóg przyjął jej osobistą ofiarę składaną w celu „przedłużania życia” Jana Pawła II. W latach 90. wizjonerka cierpiała na tajemniczą, niezdiagnozowaną chorobę, do złudzenia przypominającą chorobę Parkinsona, na którą cierpiał Ojciec Święty. Świadkowie mówią, że kiedy jej choroba pogłębiała się, Papież czuł się lepiej… Ale gdy w lipcu 2004 roku Maria Esperanza odeszła do nieba, Ojcu Świętemu pozostało już tylko osiem miesięcy…

Uznanie objawień

Bp Pio Ricardo nie mógł dłużej ignorować objawień w Betanii. Niebawem powołał specjalną komisję i sam stanął na jej czele. Poprosił o pisemne świadectwa wszystkich, którzy 25 marca byli na farmie w Betanii. Następnie przesłuchał każdego z nich. Analizował dane o uzdrowieniach i nawróceniach. Dwa razy omawiał ten temat z kard. Ratzingerem, informował też samego Papieża. 21 listopada 1987 roku opublikował list pasterski, w którym potwierdził autentyczność objawień w Betanii.

Orędzie z Finca Betania jest proste. Mówi o pokoju i pojednaniu, umacnia wiarę, budzi pragnienie nawrócenia, przynagla do korzystania z sakramentów, wzywa do modlitwy i pokuty, przede wszystkim zaś do uczestnictwa we Mszy św. i do odmawiania Różańca. A wszystko po to, aby przedłużyć godzinę miłosierdzia, wyjednać łaskę nawrócenia i nie dopuścić do ukarania świata za jego grzechy.

Betania jutra

Ale Finca Betania ma swoje godziny chwały dopiero przed sobą. Warto pamiętać, że gdzieś w świecie istnieje takie sanktuarium, takie miejsce objawień. Bo nadejdzie chwila, kiedy wytryśnie stamtąd światło, które – jak pisała Maria Esperanza – wzbudzi w ludziach „pragnienie walki z negatywnym prądem cieni, jakie zakrywają nasze wieczne niebo i wprowadzają w nas zamęt”. Wówczas Maryja sama nauczy nas, „jak żyć wśród tych dni społecznej niesprawiedliwości” i da nam „inne lekarstwo” niż to, które proponuje świat. Wizjonerka przypomina, co powiedział Jezus: „Matko, weź do ręki berło, trzymaj je mocno i pomóż mi ratować wszystkich moich młodszych braci”. I Matka dotknie ludzkich serc. I człowiek, który „wciąż stoi w połowie drogi”, ruszy naprzód.

Finca Betania wykracza dziś daleko poza granice Wenezueli. Dzieje się tak dzięki fundacji założonej z polecenia Matki Najświętszej. „Fundacja Betania” ma obudzić w ludziach świadomość, że „nadszedł czas przebudzenia w blasku Nowej Jutrzenki, w którym Słońce Sprawiedliwości zajaśnieje nad czterema kątami naszej planety, a kiedy to nastanie, będą się liczyć tylko dobre uczynki”. Ludzie żyjący antyewangelią – karmiący w sobie pogardę, nienawiść, egoizm, podsycający żądze i tłumiący miłość – oni zostaną z pustymi rękami. A świat będzie cieszył się pojednaniem i pokojem.

Taka jest nadzieja, jaką niesie z sobą Finca Betania – święte miejsce wybrane przez Boga.

przeczytaj o naszych trasach święci sanktuaria przewodniki i książki