SANKTUARIA NA ŚWIECIE

Włochy - Divino Amore
Ks. Sylwester Gaworek

Na niewielkim wzgórzu, w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów od Rzymu, w pobliżu miejscowości Castel di Leva wznosi się najbardziej chyba znane obecnie w całym regionie Lacjum sanktuarium maryjne, poświęcone Matce Bożej Miłości.

Kiedyś, w odległej przeszłości, znajdował się tu średniowieczny zamek wybudowany pod koniec XIII wieku przez rodzinę Savelli. Niestety, wraz z upływem czasu budowla ta coraz bardziej traciła na znaczeniu, aż w końcu popadła w kompletną ruinę.

Stało się tak być może dlatego, że tereny wokół zamku nie były zbyt atrakcyjne, zwłaszcza pod względem gospodarczym, zupełnie bowiem nie nadawały się do uprawy. Tym prawdopodobnie należy tłumaczyć fakt, że w pobliżu zamku nie powstała żadna większa osada. Jedynie w okresie zimowym, kiedy okoliczne wzgórza pokrywały się świeżą zieloną trawą, pojawiali się tu pasterze wraz z licznymi trzodami owiec, które mogli w tym czasie wypasać do woli.

Fresk z baszty zamkowej

W ciągu lat utarł się bardzo piękny zwyczaj, zgodnie z którym pasterze owi od czasu do czasu gromadzili się na wzgórzu w pobliżu ruin zamkowych, aby oddawać cześć Matce Jezusa, głównie odmawiając wspólnie modlitwę różańcową. To właśnie wyobrażenie Madonny widniało na murze jednej z baszt zamkowych, która - w odróżnieniu od pozostałych, a było ich sześć albo osiem - nie uległa zniszczeniu, lecz zachowała się niemal w całości. Fresk znajdujący się po zewnętrznej stronie muru przedstawiał Matkę Bożą siedzącą na tronie, z Dzieciątkiem Jezus na prawym ramieniu, dwóch aniołów stojących po lewej i po prawej stronie Maryi oraz gołębicę, symbol Ducha Świętego, zstępującą na Matkę Zbawiciela. Jak mówi teologia, Duch Święty jest uosobieniem miłości Boga, może więc dlatego postać Maryi z malowidła zamkowego otrzymała, zresztą całkowicie spontanicznie, tytuł Madonny Bożej Miłości.

Sam fresk, według skrupulatnych badań przeprowadzonych przez prof. Carlo Del Yecchio, został namalowany na przełomie XIII i XIV wieku przez nieznanego artystę należącego najprawdopodobniej do słynnej rzymskiej szkoły Piętro CavaIliniego, tego samego, którego krytyka nowożytna uznała za duchowego mistrza Giotta. Dziś dzieło owego bezimiennego malarza, po niedawnej restauracji, przedstawia się oczom pielgrzymów w całym swoim pięknie i splendorze, choć - mimo osobliwego uroku - raczej trudno je zaliczyć do wielkich arcydzieł włoskiego malarstwa.

Cud

Wiosną 1740 roku wydarzył się w pobliżu ruin zamkowych fakt nadzwyczajny, który zadecydował o przyszłości tego miejsca. Otóż pewien człowiek udający się z pieszą pielgrzymką do Rzymu zgubił drogę właśnie w okolicach Castel di Leva. Zobaczywszy w oddali jakieś zabudowania na szczycie wzgórza, udał się w ich kierunku z nadzieją na pomoc w odnalezieniu drogi. Niestety, gdy zbliżył się do ruin zamkowych, został nagle zaatakowany przez sforę rozwścieczonych psów, należących do pasterzy, które z pewnością zagryzłyby nieszczęśnika na śmierć, gdyby nie cudowna interwencja Matki Bożej. W chwili bowiem największej rozpaczy, gdy stracił już wszelką nadzieję na uratowanie, człowiek ów ujrzał podobiznę Madonny na murze ocalałej wieży i natychmiast pod wpływem silnego impulsu wewnętrznego zwrócił się do Niej z błagalnym wezwaniem. Zaledwie rozbrzmiał w powietrzu jego desperacki okrzyk, szarpiące go psy odstąpiły jak na komendę, jakby pod wpływem jakiejś tajemniczej siły. Uratowany ze śmiertelnego niebezpieczeństwa pielgrzym nie miał najmniejszych wątpliwości, że ocalenie zawdzięcza Matce Najświętszej, czego nie omieszkał oznajmić entuzjastycznie wszystkim ludziom mieszkającym w okolicy i tym, których spotkał później w drodze do Wiecznego Miasta.

To pod wpływem jego radosnego i pełnego wdzięczności świadectwa wieść o cudownym wizerunku Madonny szybko rozniosła się po całej okolicy i dotarła aż do samego Rzymu. W efekcie spontanicznie powstał bardzo intensywny ludowy ruch pielgrzymkowy. Do Castel di Leva z dnia na dzień zaczęły przybywać coraz liczniejsze rzesze ludzi. Wchodzili oni na wzgórze zamkowe z zapalonymi świecami, z kwiatami, aby modlić się u stóp Matki Bożej Miłości. O szczególne wstawiennictwo zwracały się do Niej zwłaszcza te osoby, które znajdowały się w trudnym czy wręcz beznadziejnym położeniu.

Jak wynika ze starych podań, cud z wiosny 1740 roku był tylko pierwszym z całej serii. Aby uporządkować szybko i żywiołowo rozszerzający się kult wizerunku, władze kościelne w osobie wikariusza Rzymu kard. Giovanniego Guadagni zadecydowały o przeniesieniu fresku z wieży zamkowej w Castel di Leva do niewielkiego kościółka S. Maria ad Magos, znajdującego się w posiadłości ziemskiej Falcognane, mniej więcej dwa kilometry od Castel di Leva. Pięć lat później cudowny wizerunek Madonny powrócił na pierwotne miejsce, ale już nie na mur wieży, lecz do nowego kościoła wybudowanego na miejscu ruin zamkowych. Świątynia została uroczyście konsekrowana 31 maja 1745 roku przez kard. Rezzonico - później papieża Klemensa XIII. Prawie 150 lat potem, dokładnie 13 maja 1883 roku, Kapituła Rzymska dokonała aktu koronacji wizerunku Madonny Bożej Miłości.

Paradoksalnie akt koronacji nie ożywił znacząco życia religijnego w sanktuarium i wokół niego, wręcz przeciwnie, właśnie pod koniec XIX i na początku XX wieku sanktuarium w Castel di Leva przechodziło okres głębokiej dekadencji. „L Osservatore Romano" z 30 maja 1931 roku ręką doktora Guido Guida tak oto opisuje ów stan upadku, w którym znalazło się sanktuarium Matki Bożej Miłości: „W kwietniu 1930 roku znalazłem sanktuarium w bardzo smutnym położeniu. W dniach pogodnych wydawało się ono ruiną, wspomnieniem. (...) Było zimne, zadymione, milczące, ciemne: bardziej cmentarz niż sanktuarium. (...) Wszystko znajdowało się w stanie rozkładu (...) sterty śmieci wokół kościoła, a także w pobliżu ołtarza Madonny. (...) W samym kościele brak czystości i porządku, (...) niemiły zapach wokół i napisy na ścianach świątyni..." Stan opuszczenia i zaniedbania zachęcał wręcz do aktów wandalizmu i grabieży. Tak też się stało. W czerwcu 1930 roku podczas włamania dokonanego przez nieznanych sprawców skradziono między innymi srebrne wota i złoty płaszcz okrywający postać Maryi na cudownym wizerunku. Paradoksalnie to skandaliczne świętokradztwo, choć samo w sobie odrażające, przyczyniło się do odrodzenia sanktuarium. Sprawa kradzieży trafiła do prasy, a wzburzenie okolicznych mieszkańców i wszystkich czcicieli cudownego wizerunku było tak wielkie, że władze kościelne jeszcze w grudniu tego samego roku, po dwumiesięcznych pracach specjalnej komisji, ustanowiły w sanktuarium rektorat, mianując księdza Umberto Terenziego pierwszym rektorem.

Don Umberto

Don Umberto Terenzi był kapłanem młodym, ale zarazem świątobliwym i bardzo gorliwym w działalności duszpasterskiej. Miał niełatwe zadania do wypełnienia: uporządkowanie struktury sanktuarium, zorganizowanie na nowo samej pobożności maryjnej, wdrożenie nowych form pracy duszpasterskiej, wyeliminowanie licznych nadużyć. Szczególnie to ostatnie zadanie okazało się trudne do zrealizowania, a także, jak się okazało, niebezpieczne. Część ludzi bowiem starała się wykorzystać sanktuarium do własnych celów. Ludzie ci niechętnie przyjęli stałą obecność na terenie sanktuarium młodego i gorliwego kapłana. Niechęć ta była tak wielka, że dwukrotnie dokonano zamachu na jego życie. Na szczęście don Umberto nie dał się zastraszyć. Dzięki jego uporowi i niestrudzonej pracy dokonało się szybko prawdziwe odrodzenie sanktuarium. Już 8 grudnia 1932 roku zostało ono erygowane jako parafia, don Terenzi zaś został pierwszym proboszczem. Pragnął nade wszystko, aby kult maryjny rozwijał się i pogłębiał. W tym celu jeszcze przed wojną założył żeńskie zgromadzenie zakonne Córek Matki Bożej Miłości (Figlie delia Madonna del Divino Amore), które po wojnie będzie miało odpowiednik w zgromadzeniu męskim: Synów Matki Bożej Miłości (Figlii delia Madonna del Divino Amore). Dziś oba te zgromadzenia mają swoje domy także w innych częściach Włoch, jak również poza granicami Italii, zwłaszcza w krajach Ameryki Łacińskiej.

Ocalenie Rzymu

Na szczególną uwagę zasługuje los wizerunku w okresie drugiej wojny światowej. Otóż 24 stycznia 1944 roku, a więc w czasie kiedy rzymianie w związku z działaniami wojennymi odczuwali całkiem realne niebezpieczeństwo zniszczenia miasta, cudowny wizerunek Madonny Bożej Miłości z sanktuarium w Castel di Leva został przeniesiony do Rzymu, do kościoła św. Ignacego. Właśnie w tej świątyni 4 czerwca 1944 roku lud rzymski, prosząc Madonnę o pomoc, złożył przed jej wizerunkiem ślub, w którym zobowiązywał się w przypadku ocalenia miasta do odnowienia życia moralnego i duchowego, wybudowania nowego sanktuarium i rozwijania dziel miłosierdzia. Prośby mieszkańców Rzymu, jak wiemy z historii, zostały wysłuchane - miasto wyszło z zawieruchy wojennej prawie bez szwanku.

Po zakończeniu wojny wizerunek Madonny wrócił oczywiście do sanktuarium w Castel di Leva. W szybkim czasie stało się ono ośrodkiem dynamicznie rozwijających się dziel miłosierdzia, inicjatyw kulturalnych i przede wszystkim apostolskich. W 1946 roku rozpoczęto publikację pisma „Parrocchia", zaś w 1954 pisma „La Madonna". Oprócz tego wznowiono też wydawanie ukazującego się jeszcze przed wojną biuletynu „La Madonna del Divino Amore".

Samo sanktuarium rozrastało się coraz bardziej dzięki coraz to nowym inicjatywom budowlanym, które miały służyć celom charytatywnym i duszpasterskim. I tak w roku 1947 don Umberto na miejscu średniowiecznej cysterny, znajdującej się dawniej w pobliżu zamku, wybudował śliczny mały kościółek z mozaiką Dobrego Pasterza w absydzie i grobem Jezusa, gdzie Matka Boska Bolesna, trzymając w dłoniach martwe ciało Jezusa, patrzy na nas, jakby chciała powiedzieć: „Dałam wam dziecko w Betlejem, a oddajecie mi zimne zwłoki..." Właśnie u Jej stóp spoczywają doczesne szczątki don Umberto Terenzi.

W domu sióstr, zwanym Casa delia Madonna, powstał sierociniec i warsztaty dla młodych dziewcząt, a obok obszerny i nowoczesny Dom Opieki dla osób starszych. W 1983 roku została ukończona budowa Domu Pielgrzyma, przeznaczonego nie tylko do przyjmowania coraz liczniej przybywających do sanktuarium pielgrzymów, ale też będącego miejscem spotkań, sympozjów, rekolekcji. W tym samym roku została również oddana do użytku Kaplica Spowiedzi (Capella delie Confessioni), aby wyjść naprzeciw tym, którzy przybywają do sanktuarium przede wszystkim po to, by pojednać się z Bogiem. Jednakże największą inicjatywą budowlaną ostatnich lat jest nowe sanktuarium, którego budowę podjęto, by spełnić ślub, który mieszkańcy Rzymu złożyli w czasie wojny. Budowa rozpoczęła się 12 lutego 1992 roku i obecnie jest ukończona. Nowa świątynia, wybudowana według bardzo nowoczesnego projektu architektonicznego, znajduje się u stóp wzgórza, poza murami otaczającymi kompleks budynków należących do starego sanktuarium.

Nocne pielgrzymki

Dziś sanktuarium Matki Bożej Miłości jest przede wszystkim miejscem intensywnej modlitwy i osobistego spotkania z Bogiem. Różne formy kultu służą tak naprawdę jednemu nadrzędnemu celowi: aby przybywający tu ludzie coraz pełniej otwierali się na tajemnicę Bożej Miłości. Szczególnym wyrazem pobożności maryjnej kultywowanej w sanktuarium w Castel di Leva są piesze pielgrzymki, które przybywają tu z różnych stron. Niewątpliwie najbardziej znana jest pielgrzymka odbywająca się w każdą sobotę od Wielkiej Nocy aż do końca października. Wyrusza ona z Rzymu o północy i dociera do Castel di Leva mniej więcej po pięciu godzinach marszu. Rozpoczyna się przy obelisku Axum znajdującym się w pobliżu budynku FAO, niedaleko Circo Massimo. Pielgrzymi, zawsze liczni, wyruszają w drogę po wezwaniu Ducha Świętego i odśpiewaniu Magnificat. Pierwszy etap wędrówki rozpoczyna się po dotarciu do bramy św. Sebastiana przy via Appia Antica. Odmawiana jest część radosna Różańca. W modlitwie pomagają jakże piękne i sugestywne widoki. Przecież tą samą drogą przechodzili kiedyś Apostołowie Piotr i Paweł oraz wielu męczenników. Kościół Quo vadis i katakumby św. Kaliksta strzegą pamięci pierwszych chrześcijan. Po drodze pielgrzymi mijają pomnik poległych, Fosse Ardeatine, modląc się w intencji ofiar wojen, przemocy i terroryzmu. Następnie zostawiają za plecami miasto z jego zgiełkiem i wędrują dalej pogrążeni w modlitwie aż do samego sanktuarium. Jeśli ktokolwiek z czytelników będzie miał okazję być kiedyś w Rzymie w okresie, w którym odbywa się ta jakże piękna pielgrzymka, zachęcam, by- jeśli to będzie tylko możliwe - wziął w niej udział. Będzie to okazja przede wszystkim do głębokich przeżyć duchowych, a zarazem do wędrówki przez historię, śladami pierwszych chrześcijan, do korzeni naszej duchowej tożsamości. Najważniejsze zaś jest to, że trud pielgrzymowania zostanie nagrodzony możliwością spotkania się Maryją, naszą najlepszą Matką, w jej szczególnym domu. Bo Sanktuarium Matki Bożej Miłości w Castel di Leva jest takim miejscem, w którym rzeczywiście odczuwa się Jej obecność, Jej matczyną miłość; gdzie doświadcza się żywego, modlącego się Kościoła, który tak licznie gromadzi się tu każdego dnia.

O wielkiej roli, jaką sanktuarium Madonny del Divino Amore odgrywa w diecezji rzymskiej i w całym regionie Lacjum, niech świadczy chociażby fakt, że jest ono miejscem, do którego lubi pielgrzymować Jan Paweł II. Odwiedził je już trzykrotnie: w roku 1979 i 1987, aby otworzyć uroczyście Rok Maryjny; trzeci raz przybył do sanktuarium 1999 roku, po powrocie z Polski. Zasadniczym motywem ostatniej wizyty w sanktuarium Madonny del Divino Amore było poświęcenie nowej świątyni jako wypełnienie ślubu, który rzymianie uczynili w roku 1944. W homilii Ojciec Święty przypomniał mieszkańcom Rzymu, że pozostaje im do wypełnienia jeszcze trzecia obietnica złożona Matce Najświętszej, czyli poprawa życia moralnego. Wyraził również nadzieję, że właśnie nowe sanktuarium będzie wzywało i motywowało zarazem do przemiany życia, tak by było ono zgodne z przesłaniem Ewangelii.

nasze trasy terminy kraje przeczytaj o naszych trasach