święci

Św. Apolinary
Maria Magdalena Matusiak

Święty Apolinary, choć Rawenna poświęciła mu aż dwie bazyliki - San Apollinare in Classe i San Apollinare Nuovo - jest postacią tajemniczą. W Polsce jego żywot opisał za łacińskim Passio Piotr Skarga.

Uczony jezuita pisze, że św. Apolinary żył około połowy I wieku, pochodził z Antiochii i był uczniem samego św. Piotra Apostoła. Wreszcie św. Piotr rzekł do niego: "Co tu mieszkasz z nami" Jużeś dobrze nauczony o sprawach Jezusowych, wstań, a weźmij Ducha Świętego i biskupstwo, a idź do Rawenny; lud tam jest wielki, opowiadaj im Pana Jezusa, nic się nie bojąc. (...) I całując go, odprawił.

Będąc niedaleko Rawenny, Apolinary święty skłonił się do jednego żołnierza z Azji, imieniem Ireneusza, powiedział mu, skąd przyszedł i przyczynę drogi swej. A on, słysząc o cudach Pana Jezusowych, prosił Apolinarego, aby mu syna ślepego uzdrowił, obiecując wierzyć w Boga jego (...) ślepy wnetże przejrzał i padł do nóg jego, i z rodzicami swymi uwierzył w Chrystusa i ochrzczeni są wszyscy w rzece niedaleko Rawenny".

Apolinary, którego sława zataczała coraz szersze kręgi, dokonał wielu podobnych cudów i "wiele ludzi tajemnie do niego chodzących nauczał, aby wierzyli w Jezusa Boga prawego. Szczęścił Pan Bóg kazanie jego, iż się do chrztu przyczyniało wiernych, a zacni niektórzy dawali synów swych do Apolinarego na naukę. Już i Msze dla onych wiernych miewał (...). I mieszkając w Rawennie przez lat dwanaście, postawił chrześcijanom dwóch kapłanów, Adhereta i Kalocera, a Marcjana i Leokadiusza uczynił diakonami".

Ta sława nie w smak była poganom, wezwali go zatem i kazali oddawać cześć Jowiszowi: "Śmiał się z nich mąż święty (...). A oni rozgniewani, z ludem innym go stłukli i jako zabitego w morze wrzucili, ale go Pan Bóg w zdrowiu zachował". Apolinary wrócił i znowu głosił Chrystusa. Tego już pogaństwo ścierpieć nie mogło, "pojmało świętego Apolinarego i zbiwszy kijami, zakazali, aby Jezusa nie wspominał. A on, leżąc na ziemi, wołał, iż Jezus jest Bóg prawy (...), kazali mu więc bosymi nogami po żarzystym węglu chodzić, co czyniąc, tym więcej sławił Chrystusa mąż święty". Biskup-męczennik dwukrotnie wygnany ze swego miasta, w podobnych jak wyżej opisane okolicznościach, gorliwie apostołował w tym czasie w Tracji (dzisiejsza północno-wschodnia Grecja) i w krainach naddunajskich. Wciąż jednak, jak Pisze Skarga, "wiatrami był niesiony" i wracał do swej stolicy biskupiej, gdzie go św. Piotr posłał z misją, której nie godziło się zaniechać.

"A gdy nastał na cesarstwo Wespazjan, pisali kapłani bałwochwalscy z Rawenny do niego, aby starca jednego, który bogi psuje, stracić kazał, chce li, aby sława rzymska trwała." Osadzonego w rzymskim więzieniu Apolinarego uwolnił rotmistrz, potajemny chrześcijanin. "I puścił go o północy, aby uciekał. Wnet się o tym pogaństwo dowiedziało, i dogoniwszy go, siekli go mieczami tak długo, iż go za umarłego odeszli." Mimo to żył jeszcze siedem dni pielęgnowany troskliwie przez chrześcijan i prorokował, że przyjdą na Kościół ciężkie czasy, ale po nich też cesarze, którzy wykorzenią bałwochwalstwo i rozszerzą wiarę Chrystusową. "Z tem świat ten pożegnał przebłogosławiony męczennik Chrystusów, który pogrzebiony jest pod murami klasseńskimi u Rawenny, głęboko w ziemi w trumnie kamiennej. Sprawował Kościół dwadzieścia i ośm lat, miesiąc jeden i dni cztery, umęczony dnia 23 lipca".